Życzenia na dzień kobiet dla babci 2023. Poważne i szczere wierszyki na 8 marca. Oto piękne życzenia dla babci, które poprawią jej humor podczas dnia kobiet. Szczere i poruszające!
Kompozycje kwiatowe i znicze na Święto Zmarłych można kupić na bazarach, w sklepach, kwiaciarniach i marketach. Obecnie duży asortyment kompozycji na cmentarz z kwiatów sztucznych czy też żywych oraz zniczy można kupić w sklepie internetowym. Jest to wygodna forma zakupów, która pozwala niemal w każdym miejscu zapoznać się z
Wiązanka 70x40 wys. 45. do wiązanki w cenie mogę zamontować toper z napisem, dedykacją do wyboru: "Kochanej Mamie". "Kochanemu Tacie". "Kochanej Babci". "Kochanemu Dziadkowi". "Kochanym Dziadkom". Donica obciążona cementem, ciężka i stabilna. Wszystkie elementy przymocowane solidnie.
Kup teraz: Stroik, wiązanka na cmentarz, grób na dzień babci za 80,00 zł i odbierz w mieście Warszawa. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów.
Cart (o)11/ 2 450,00 zł. Categories. Wszystko. Brak kategorii. Strona główna Sklep Strona 12. Wyświetlanie 265–270 z 270 wyników. Show sidebar. Sortuj wg popularności Sortuj wg średniej oceny Sortuj od najnowszych Sortuj po cenie od najniższej Sortuj po cenie od najwyższej. Filtry.
Stroik na cmentarz dla mamy. Elegancki i gustowny stroik na cmentarz dla mamy stanowi nie tylko ozdobę grobu. Jest to wyraz miłości do bliskiej osoby, która odeszła. Starannie wykonana kompozycja pozwala jest również dowodem pamięci. Na szczególną uwagę zasługuje symbolika kwiatów, które stawiane są w miejscu wiecznego spoczynku.
3l5Q5. Wśród różnych świąt, które obchodzimy, w naszej kulturze szczególne miejsce zajmuje 1 XI, tradycyjnie nazywane „świętem zmarłych”. To czas wspominania zmarłych, odwiedzania cmentarzy i zapalania symbolicznych lampek. Także dzieci lubią spacery wśród alejek i pięknych nagrobków, bo wizyta na zabytkowych cmentarzach może stać się dla nich cenną lekcją historii i szacunku dla tych, co nas poprzedzali. Wielu rodziców zastanawia się jednak czy warto zabierać dzieci na cmentarze? Czy powinni doświadczać atmosfery zadumy i świadomości nieuchronności śmierci? Dzisiaj kultura stara się zaprzeczyć istnieniu chorób, śmierci, cierpienia – lansowane jest wyłącznie zdrowie, siła, uroda, kariera, bogactwo, a starzy ludzie często pozamykani są w domach opieki. Stąd wielu z nas czuje się nieswojo na cmentarzach i nie wie jak przekazać dzieciom odpowiednie nastawienie do świętowania. Nasze rady na zbliżające się Święto Zmarłych to potraktowanie tych dni przede wszystkim jako okazji do wspólnego spędzenia czasu z rodziną. Nie jest najważniejsza liczba grobów, które odwiedzicie, nie skupiajcie się na wyścigach w kupowaniu najdziwniejszych lampek do zapalenia ani na krytycznym ocenianiu wystroju sąsiedzkich grobów. Nieprawda, że dzieci nie powinny znać tematu śmierci. To właśnie rodzice, dziadkowie mogą wprowadzić najmłodszych odpowiednio w temat i zagwarantować spokojne pogodzenie się z informacją, że każdy kiedyś umrze. Na często padające pytanie „dlaczego?” przy zapowiedzi wyprawy na cmentarz trzeba powiedzieć dziecku, że są takie dni w roku, gdy wspominamy naszych najbliższych, którzy już odeszli, warto wcześniej pokazać dziecku stare zdjęcia tych, którzy umarli i których groby odwiedzimy. „Co to jest grób?” zapyta dziecko. Grób to miejsce, gdzie spoczywa ciało człowieka, który umarł, ale wierzymy, że on sam odszedł do krainy, gdzie wszyscy są szczęśliwi i kiedyś wszyscy się tam spotkamy. W wersji dla niewierzących można przedstawić śmierć jako moment, w którym przestajemy istnieć, czuć, myśleć i nic już nas nie boli. Bezwzględnie należy unikać wypowiedzi dla dziecka dwuznacznych np. „dziadek spoczywa 2 metry pod ziemią” , „babcia zasnęła i się nie obudzi”, „wujek udał się daleką drogę w zaświaty”. Zwroty, które dla nas dorosłych są metaforą, zostaną przez malucha odebrane z przeraźliwą dosłownością i mogą stać się przyczyną lęków i koszmarów. Dziecko będzie oczekiwać, że babcia jednak się obudzi, wujek powróci i zastanawiać się jak uniknąć losu dziadka zakopanego pod ziemią? Wytłumaczmy dziecku, że płonący ogień jest symbolem wiecznej pamięci o zmarłej osobie (wersja dla niewierzących) oraz znakiem wiary, że dusza zmarłej osoby przebywa w wiecznej światłości Boga, gdzie jest szczęśliwa (dla wierzących). Dlaczego wierzący odmawiają modlitwę na grobach? Bo wszyscy ludzie po śmierci muszą przejść przez specjalne miejsce, w którym przygotowują się do przebywania z Bogiem i my swoją modlitwą możemy przyspieszyć ich wejście do nieba. Takie proste odpowiedzi zadowolą dzieci kilkuletnie. Unikajmy nieszczerości, zmyślania na poczekaniu wypowiedzi. Jeśli czegoś nie wiemy, po prostu to dziecku powiedzmy lub zaproponujmy wspólne poszukanie odpowiedzi w domu. Oprócz sentymentalnej wartości, odwiedzanie grobów ma także znaczenie w kształtowaniu postawy patriotycznej dziecka. Nie chodzi tutaj wcale o wysławianie każdego bohatera i czołobitne zachowania na pokaz. U nas w Polsce nie wiedzieć czemu od pewnego czasu jakiekolwiek przyznawanie się do uczuć patriotycznych jest bardzo źle kojarzone. Panuje przekonanie, że my Polacy mamy tylko „smutne” święta narodowe. Tymczasem każdy wolny naród na świecie świętuje mniej więcej tak samo jak my, każdy ma swój Dzień Niepodległości, każdy ma pomniki bohaterów, każdy z dumą nosi swoją flagę i śpiewa hymn na stojąco. Tak się składa, że obydwa święta: Zmarłych i Niepodległości wypadają w Polsce w tym samym miesiącu i jest to już jesień. Zwiedzając cmentarze, nie zapomnijmy udać się z dzieckiem na grób powstańca czy żołnierza polskiego, a może znanego poety lub innej osoby, która zasłużyła się ojczyźnie? Każdy z pewnością znajdzie bohatera odpowiadającego światopoglądowi, który wyznaje jego rodzina. Opowiedzmy dziecku kto tu spoczywa, dlaczego był wielkim Polakiem, czego dokonał i zachęćmy do dyskusji co to znaczy być patriotą oraz dobrze służyć ojczyźnie. ——————————————————————— Autorem artykułu jest KOGIS Portal Turystyki Dziecięcej – organizator zimowisk, kolonii, wycieczek szkolnych, internetowa baza miejsc dobrego rodzinnego wypoczynku.
Pan Adam, mieszkaniec małopolskiej Limanowej, przez ostatnie miesiące niemal codziennie logował się na stronę sklepu internetowego Polskiej Grupy Górniczej. Chciał kupić tam tani węgiel, co – jak wielokrotnie pisaliśmy w Onecie – jest bardzo trudne. Chętnych na opał jest bowiem tak wielu, że cały wystawiony na e-półkę towar sprzedaje się na tej stronie często w zaledwie 10-15 sekund.— Mnie ostatecznie udało się kupić, więc po opłaceniu zamówienia w sklepie PGG zamówiłem kierowcę, który miał odebrać węgiel w czwartek, 14 lipca, z kopalni w Mysłowicach — mówi pan Adam. — Zamówiłem węgiel dla siebie i dla rodziny, więc łącznie ten jeden transport miał przywieźć trzy partie węgla. Niestety, kierowca odebrał tylko dwa zamówienia. Trzeciego mu nie wydali. Jak usłyszał na kopalni, wszystko dlatego, że w deklaracji z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), jakie trzeba przy odbiorze pokazać, był błąd — relacjonuje rozmówca tej sytuacji pan Adam już następnego dnia udał się do Urzędu Gminy w Limanowej. Poszła z nim jego babcia, bo to właśnie dla niej miała być ta ostatnia partia węgla. Chcieli sprawdzić, dlaczego nie wydano im węgla, choć zgłosili do CEEB, że źródłem ciepła w domu seniorki jest piec kaflowy na kaflowy jest na "wszystko", a nie na węgiel...Jak tłumaczy mężczyzna, w gminie okazało się, że jego babcia, wypełniając deklarację CEEB, zaznaczyła zgodnie z prawdą, że ma piec kaflowy. To w formularzu pozycja B01. Na tej samej deklaracji, kilka wersów niżej była rubryka, w której trzeba było wpisać klasę kotła. Seniorka uznała, że jej piec kaflowy nie ma żadnej klasy, więc postawiła tu "iks" przy pozycji "poniżej klasy trzeciej lub brak informacji". Był to błąd, bo klasy pieca kaflowego się nie CEEB wypełniona przez babcię pan Adama. Wynika z niej wyraźnie, że kobieta opala dom za pomocą pieca kaflowego na węgiel. Pomimo tego PGG nie chce jej wydać węgla, za który wcześniej zapłaciła - Materiały prasoweI choć pomyłka wydaje się łatwa do skorygowania, właśnie ona sprawiła, że seniorka nie ma dziś węgla, bo wypadła poza system. Program komputerowy obsługujący ewidencję CEEB jest bowiem niedopracowany. Gdy system dostał dwie — jego zdaniem — sprzeczne ze sobą informacje, stworzył deklarację, według której babcia pana Adama ma piec na... wszystko. To właśnie nie spodobało się obsłudze węgla przez internet pełna patologii. Onet dotarł do pośrednika. "Mam bota, który kupi wszystko w sklepie PGG"— Po kilkunastu kolejnych telefonach i wymienionych e-mailach dostałem odpowiedź, że oni węgla mi nie wydadzą — mówi mężczyzna. — Na kopalni sami się z tego śmieją, ale brak dosłownie jednej linijki tekstu w deklaracji sprawia, że dla nich moja babcia jest potencjalną spekulantką, która kupi węgiel po to, by za chwilę go sprzedać z ogromnym zyskiem. W tym czasie sama będzie palić w piecu drewnem czy pelletem. Dokładnie tak mi to wyjaśniono. W PGG wiedzą, że to jest nic innego jak błąd systemu, ale rozkładają ręce, że mają notoryczne kontrole i nie sprzedadzą węgla osobie przedstawiającej taką deklarację, bo mogą mieć kary. Pani, z którą rozmawiałem, z rozbrajającą szczerością poinformowała mnie, że nie jestem pierwszy i pewnie nie ostatni z taką sytuacją — dodaje pan PGG: przyjrzymy się sprawieMieszkaniec Limanowej pomógł babci zmienić deklarację, ale niestety na niewiele się to zdało. PGG widzi tylko jeden sposób na rozwiązanie problemu seniorki. Chce jej oddać pieniądze, jakie wcześniej zapłaciła za węgiel i zaprasza... do kolejnych zakupów na stronie internetowej grupy.— To nas absolutnie nie urządza — mówi pan Adam. — Raz, że ja na ten węgiel polowałem kilka miesięcy, zanim wreszcie udało mi się go kupić. Nikt mi nie da gwarancji, że te brakujące kilka ton dla babci zakupię przed zimą, bo znów mi się poszczęści. Inna sprawa, że przecież ja już raz zapłaciłem kierowcy za transport węgla z kopalni na Śląsku do Limanowej. Nawet gdybym ponownie kupił węgiel, to będę musiał go wysyłać na nowo, co nie jest małym kosztem. Uważam, że PGG powinno mi ten węgiel po prostu wydać na swój koszt. Babcia spełniła wszystkie formalności i dała im wszystkie dokumenty, jakich chcieli. To nie nasza wina, że oni na tych dokumentach nie znaleźli jakiegoś kluczowego dla siebie zdania. Nigdzie w regulaminie sprzedaży nie jest wyszczególnione, że ono musi tam być. Jak dla mnie, to jest piętrzenie utrudnień przed ludźmi — dodaje czytelnik dotychczas jedyne rozwiązanie problemu widziała w zwrocie pieniędzy. Dopiero rzecznik PGG w rozmowie z Onetem zapewnił, że będzie starał się, by seniorka jednak otrzymała węgiel - Materiały prasoweCo na to Polska Grupa Górnicza? O sprawę babci pana Adama spytaliśmy Tomasza Głogowskiego, rzecznika prasowego PGG. Pytaliśmy go też, czy podobny problem, jak mieszkanka Limanowej ma każdy posiadacz pieca kaflowego, który chce kupić tani węgiel w Potężna dziura w rządowej pomocy. Sprzedawcy węgla dopłacą z własnej kieszeni? "Klienci nazywają mnie złodziejem"— Sprawdzamy ten konkretny przypadek, tak aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Będziemy kontaktować się z kupującym, aby uzyskać więcej szczegółów, ponieważ deklaracje nie są jednolite, natomiast jeżeli kupujący przedstawi ważną deklarację CEEB uwzględniającą źródła ogrzewania wymienione w przepisach, to węgiel zostanie wydany — informuje Tomasz że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe utworzenia: 25 lipca 2022, 13:56
W cenie otrzymujesz: elegancki, oryginalny porcelanowy kubek z Manufaktury Chodzieskiejz napisem do wyboru, pojemność 400 ml, pyszna herbatka sypana owocowa z hibiskusem i owocami lasu, gramatura 50 g, całość zapakowana w kartonik - otrzymujesz prezent gotowy do wręczenia. Ekskluzywna kolekcja porcelany Porcelana dla najbardziej wymagających klientów, wyprodukowana w jednej z nielicznych fabryk ceramiki w Polsce - Manufakturze Chodzieskiej. Dekoracja i napis są malowane ręcznie. Porcelanę można bezpiecznie myć w zmywarce. Unikalny zestaw, który będzie oryginalnym i praktycznym prezentem. Pojemność kubków - 400 ml, średnica podstawka 16 cm. Dostępne napisy: Kubek Babci, Kubek Dziadka, Kochana Babcia, Kochany Dziadek, Dla Kochanej Babci, Dla Kochanego Dziadka. Po zakupie poinformuj nas o: wybranym napisie na kubku: - Kubek Babci, Kubek Dziadka, - Kochana Babcia, Kochany Dziadek, - Dla Kochanej Babci, Dla Kochanego Dziadka. Zapraszamy do zakupu! W razie pytań jesteśmy do dyspozycji: 788-82-00-03
Ciekawe artykuĹ‚y Informacja prasowa23 LISTOPADA 2021Magia ĹšwiÄ…t w Krakowie!JEST TAKI CZAS W ROKU, KIEDY DZIEJE SIÄ MAGIA. JEST KOLOROWO I PRZYJEMNIE GWARNO, A W POWIETRZU UNOSI SIÄ ZAPACH KORZENNYCH PRZYPRAW. DO KRAKOWA SĹ‚odkie bakaliowe inspiracje na Ĺ›wiÄ™ta!NiektĂłre z ciast robimy na co dzieĹ„, niektĂłre tylko w okolicach Ĺ›wiÄ…t BoĹĽego Narodzenia. JeĹ›li tak jak my uwielbiacie pieczenie ciast i ciasteczek, przygotowaliĹ›my dla Was najlepsze sĹ Informacja prasowaGrajewo, XX grudnia 2020O czym nie moĹĽesz zapomnieć w sklepie przed ĹšwiÄ™tami?Tegoroczne ĹšwiÄ™ta spÄ™dzimy nieco inaczej, czÄ™sto w mniejszym gronie niĹĽ zazwyczaj. Nie zmienia to jednak faktu, ĹĽe chcemy siÄ™ Komentarz ekspercki Anna OrĹ‚owska, psycholog w Puckim Hospicjum pw. Ĺšw. Ojca Pio „ŚwiÄ™ta, w ktĂłre siÄ™ nie spotkamy – jak pomĂłc pacjentom w Hospicjach czy domach opieki†BoĹĽego Narodzenia w samotnoĹ›ci…. To ko
Wnukowie niemieckiego pastora od 8 lat szukali grobu dziadka, który był pastorem w kościele Mariackim w Słupsku. Udało się to dzięki pomocy wielu osób i stowarzyszeń. W maleńkich Jeziorkach w gminie Damnica odnaleziono tablicę nagrobną na podstawie zdjęcia z lat 50. Fot. USMH Orzeł/Archiwum prywatneBył 7 marca 1945 roku, kiedy ewangelicki pastor wraz z żoną i córką ucieka ze Słupska do maleńkich Jeziorek w gminie Damnica w powiecie słupskim. Cztery dni później wszyscy popełniają samobójstwo. Wnukowie pastora od ośmiu lat szukają grobu dziadków. Jego znalezienie wydaje się niemożliwe… Aż do teraz. O akcji zakończonej sukcesem, pełnej wrażeń i wzruszeń jako pierwszy poinformował nas Zbigniew Łukaszewski, prezes Usteckiego Stowarzyszenia Miłośników Historii Od kilku lat prowadzimy prace mające na celu upamiętnienie zapomnianych miejsc. W ubiegłym roku poproszono nas o pomoc w odnalezieniu miejsca pochówku pastora Georga Wernicke, który do 1945 roku był pastorem w kościele Mariackim. Jednak, gdy do miasta wkroczyła Armia Czerwona, uciekł wraz z żoną i córką. Kilka dni później wszyscy popełnili samobójstwo. Wnukom bardzo zależało na odnalezieniu grobu dziadków. Szukają go już od 2014 roku! Zgodziliśmy się i wspólnie z młodzieżą rozpoczęliśmy poszukiwania, sugerując się starym zdjęciem pomnika z lat 50 – mówi Zbigniew Łukaszewski, przewodniczący USMH Orzeł. Poszukiwania w Jeziorkach w gminie Damnica zaczęły się 4 lipca tego roku. I Jeszcze w tym samym dniu grób odnaleziono!- Nie było to łatwe, musieliśmy wykarczować ogromne chaszcze, co zajęło wiele godzin. Dopiero porem mogliśmy przystąpić do poszukiwania metalowych elementów detektorem do poszukiwania metalu. Oczywiście wszystko odbyło się za zgodą i pod czujnym okiem pani konserwator zabytków - zaznacza pan Zbigniew. W Jeziorkach stawili się wszyscy zaangażowani w poszukiwania grobu od wielu lat – pasjonaci historii ze Stowarzyszenia Orzeł, młodzież ze Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z Opola, która od 4 lat odkrywa zapomniane ewangelickie cmentarze na Pomorzu, Detlef Rach, prezes Słupskiego Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego oraz sami wnukowie pastora - Rolf i Katrin Ja go znalazłem! – mówi dumny Detlef Rach. - Ledwo wystawał z ziemi, wszystko było przykryte liśćmi. Zawołałem chłopaków z łomami, widłami i wykopali. Płyta była pęknięta, ale nazwisko widoczne. Była ogromna radość wszystkich. Niedowierzanie. Wnukowie oniemieli kompletnie. Nie widzieli, co powiedzieć. Zapadła cisza na cmentarzu. Ciężko im było cokolwiek powiedzieć. Tak to przeżywali. Dopiero potem dziękowali, pościskaliśmy się, łzy nam popłynęły…Pamięć o przodkach zostanie Wierzę, że odnajdując ten grób, zachowam pamięć o babci i dziadku. Poszukiwania zajęły mi wiele lat i już traciłem nadzieję… Wzruszenie, gdy zobaczyłem tablicę nagrobną z nazwiskiem jest nie do opisania… Jednak w końcu doznałem spokoju – mówi Rolf Wernicke. Ale zacznijmy od początku…18 stycznia 2014 roku – wtedy Rolf Wernicke z Weimaru w Niemczech zamieszcza w internecie na niemieckojęzycznej stronie apel o pomoc w odnalezieniu grobu dziadków. Wtedy zaczyna się cała historia, w tle której poznajemy dramat ludzi, którzy nagle musieli zostawić wszystko, aby ratować siebie. - Moi dziadkowie Georg i Käte Wernicke mieszkali z trójką dzieci Klausem, Christą i Martinem w Stolp, przy Bismarckstraße 3 (dziś Słupsk, ul. Sienkiewicza), do kwietnia 1945 roku. W 1939 roku mój wujek Klaus Wernicke i mój ojciec Martin Wernicke zostali wcieleni do Wehrmachtu. Ich siostra Christe została z rodzicami – opowiada. - Dziadek był pastorem w Marienkirche (w kościele Mariackim).Tak było do marca 1945 7 marca 1945 r. przyszedł nakaz eksmisji dla dzielnicy Stolp i moi dziadkowie i ich córka Christa musieli uciekać. Nie pojechali jednak do Stolpmünde (Ustka), jak uzgodniono, ale do Kleinwasser (Jeziorka). Brat mojej babci - Rudi Langhans - pracował tam jako zarządca majątku. Jednak kiedy Armia Czerwona zajęła Kleinwasser, miały miejsce straszne ataki i gwałty. Ta katastrofalna sytuacja doprowadziła do decyzji o wspólnym popełnieniu samobójstwa 11 marca 1945 roku. Rudi Langhans zlecił wykonanie i wzniesienie drewnianego krzyża, a później nagrobka – opisuje historię swojej rodziny Rolf to wszystko wie?- Odręcznie napisany dokument napisała moja prababcia, która przeżyła lot ze Słupska i zdała relację ze swoich przeżyć i wspomnień. Oryginał został przetłumaczony przez moją siostrę Karin – wyjaśnia Wernicke. – Wtedy postanowiliśmy wraz z siostrą odnaleźć grób naszych przodków. Odwiedziliśmy Słupsk, Ustkę i Jeziorka w 2013 i 2016 roku i na próżno szukaliśmy grobu naszych dziadków. Prawie straciliśmy nadzieję. Nawiązaliśmy jednak kontakt ze Słupskim Związkiem Ludności Pochodzenia Niemieckiego i tak poznaliśmy pana Detlefa mi nie dawała ta historia…- mówi Detlef Rach, prezes Słupskiego Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego. - Wnuk pastora Wernicke napisał do mnie maila w 2018 roku. Znalazł mnie w Internecie. Opisał historię dziadków i poprosił o pomoc. Przysłał też zdjęcia płyty nagrobnej i rodziny – pastora, jego żony i ich córki Christe. Ależ ona mi się spodobała! Niech pani zobaczy jaka śliczna była i męża nie miała… – mówi pan Detlef i pokazuje wydrukowane czarno-białe zdjęcie młodej kobiety. – Chyba dlatego tak bardzo mi zależało, aby ten grób znaleźć – śmieje się. – Sen z powiek spędzała mi ta historia. Gdzie ja nie byłem kogo nie pytałem… W książce Karla Heinza Pagela „Stolp” o historii Słupska sprzed 1945 roku, przeczytałem, że oni zginęli w Tuchomiu. Wyraźnie jest napisane, że tam uciekli. W ślad za tym w 2020 roku pojechałem do Tuchomia i szukałem. Jednak na tamtejszym cmentarzu ewangelickim nie ma żadnego kamienia nagrobnego z nazwiskami. Zacząłem szukać w Jeziorkach, bo w rodzinie u nich mówiło się, że tam uciekli. Pierwszy raz jak tam poszedłem pod koniec zeszłego roku, krzaki po szyję! Śladu po grobach nie było. Dopiero w tym roku w marcu z kosami motorowymi pojechaliśmy tam z chłopakami ze Związku, ale tego kamienia nie znaleźliśmy…Pan Detlef szukał też w innych wtedy z pomocą przyleciał Orzeł…W poszukiwania zostali zaangażowani inni ludzie, młodzież współpracująca ze Związkiem Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z Cztery lata temu napisałam projekt "Mit Geschichte an der Küste" (z niem. „Z historią na wybrzeżu”), w którym 16 uczestników z trzech województw pojechało do Rowów w gminie Ustka. Tam nawiązaliśmy współpracę z panią sołtys gminy Ustka i Usteckim Stowarzyszeniem Miłośników Historii Orzeł, bez którego w ogóle nie zrealizowalibyśmy tego projektu – mówi Beata Sordon, koordynatorka projektu. – Od tego czasu co roku jeździmy na Pomorze. Odkrywamy cmentarze, porządkujemy je, nadajemy tym miejscom nowy początek. W tym roku akcja była o tyle ciekawsza, że szukaliśmy też konkretnego grobu – człowieka, którego rodzina – wnukowie – byli tam razem z nami. To było bardzo wyjątkowe przeżycie. Pomoc wspomnianego Usteckiego Stowarzyszenia Miłośników Historii Orzeł była Radość z odnalezienie grobu była ogromna – mówi Zbigniew Łukaszewski, przewodniczący USMH Orzeł. - Poszukiwania to nie wszystko, bo skupiliśmy się także na porządkowaniu zapomnianego cmentarza. Odkryliśmy kilkanaście elementów, takich jak krzyże, kamienne podstawy pod krzyże. Natrafiliśmy także na moździerz z II wojny światowej, który został zabrany przez saperów z uwagi na niebezpieczeństwo wybuchu. W ten oto sposób grób poszukiwany od 2014 roku został odnaleziony! - Skutki II wojny światowej dla naszej rodziny są nie do opisania. Wraz z odkryciem grobu naszych dziadków i ciotki spełniło się wielkie marzenie. Odnaleźliśmy się. W historii wzięło udział wielu naszych przyjaciół i znajomych, którym bardzo dziękuję – nagrobną Rolf Wernicke zabrał do domu, aby ją odtworzyć na nowo. Wróci z nią na cmentarz w Jeziorkach, aby godnie uczcić pamięć o swoich przodkach. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
dla babci na cmentarz