Lęk przed zajściem w ciążę. Lęk przed zajściem w ciążę niejednej już osobie spędził sen z powiek. Często dostajemy pytania od osób obawiających się, że mogły zajść w ciążę, choć w rzeczywistości opisywana przez nie sytuacja nie wiązała się z ryzykiem zapłodnienia. Zapoznajmy się więc z mitami dotyczącymi tego
Badania wykazały, że prawdopodobieństwo ciąży mnogiej jest większe, gdy kobieta urodziła wcześniej dziecko, a w chwili poczęcia ma około 35-44 lata. Należy jednak pamiętać, że ciąża ta wiąże się z wyższym ryzykiem komplikacji, warto w tym czasie być pod dobrą opieką. Wiele par zastanawia się, jak zajść w ciążę
w pierwszym trymestrze ciąży 0,1-2,5 mIU/l. w drugim trymestrze ciąży do 3,0 mlU/l. w trzecim trymestrze ciąży do 3,5 mlU/l. Warto jednak wiedzieć, że wytyczne Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego nadal rekomendują górną granicę TSH w ciąży 2,5 mIU/l dla wszystkich trymestrów.
Czy można zajść w ciążę w czasie miesiączki? Prawdopodobnie kobieta nie zajdzie w ciążę podczas uprawiania seksu w czasie miesiączki. Na ogół owulacja jest za kilka dni, co zmniejsza szanse na poczęcie w tym czasie. Istnieją jednak wyjątki. Powyższe dotyczy kobiet, które mają typowe cykle od 28 do 30 dni lub dłużej.
Bardzo chciałabym zajść w ciążę i miec dziecko, ale obawiam się czy wszystko bedzie dobrze. Od dzieciństwa mam sp Skocz do zawartości. Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci;
Nowy początek i rozwój: Ciąża symbolizuje nowy początek i rozwój. Sen o zajściu w ciążę może wskazywać na zbliżający się okres zmian i rozwoju w twoim życiu. Może to sugerować, że jesteś gotowy na nowe wyzwania, możliwości i transformacje. Twórczość i wyrażanie siebie: Ciąża jest aktem twórczym i wyrażaniem siebie.
QcohW. Są takie sytuacje, w których możesz zajść w ciążę, a nawet się tego nie spodziewasz. Mamy na to kilka dowodów. Sami zobaczcie... Seks analny nie jest pewnym seksem Jeśli pozwalasz swojemu facetowi na to, żebyście uprawiali seks analny, to super. Pamiętaj jednak, że nie chroni on przed ciążą. Nie zawsze sperma po wytrysku zostaje tylko tam, gdzie powinna. Czasem może dostać się do środka ciebie, a wtedy szansa na ciążę jest. Wagina i odbyt są naprawdę blisko siebie, więc uważaj! Otwieranie prezerwatywy przy pomocy zębów Przede wszystkim: zwolnij! Spróbuj używać zębów do zrywania bielizny z ciała ukochanej, a nie do otwierania prezerwatyw. To samo tyczy się nożyczek. Opakowanie prezerwatyw jest tak skonstruowane, że poradzisz sobie i bez ostrych narzędzi. Serio! Używanie lubrykantów, w skład których wchodzą olejki równocześnie z prezerwatywami Jeśli będziesz miksować używanie prezerwatyw i takich lubrykantów, nie wróżymy niczego dobrego. Kiedy większość lubrykantów nadaje się do używania z gumkami, te zdecydowanie nie. Niektóre lubrykanty mogą niszczyć latekst lub tworzyć w prezerwatywach małe dziureczki. A chyba tego nie chcemy, prawda? Wspólna kąpiel Nie musi dojść do - uwaga, niefajne słowo - penetracji, żeby doszło do zapłodnienia. To rzadka sytuacja, ale nawet kiedy partner nie skończy w tobie, a zrobi to podczas wspólnej kąpieli, możesz być w ciąży. Serio! Tabletki antykoncepcyjne nie takie pewne Nawet jeśli bierzesz tabletki antykoncepcyjne regularnie, jest szansa, że możesz zajść w ciążę. Możesz być przeziębiona, twój organizm może zareagować inaczej i... klops! "Lepkie" łapki mężczyzny Twój mężczyzna dotyka swojego penisa po wytrysku, a potem dotyka tam ciebie. Jego chłopcy mogą znaleźć się w tobie i szansa na ciążę rośnie. Uważajcie na to! Niewłaściwie założona prezerwatywa Jeśli założysz gumkę w niewłaściwy sposób, może dojść do jej zsunięcia, pęknięcia itd. To naprawdę nie zajmie dużo czasu, a może uchronić przed ciążą. Ciąża mimo okresu Nawet jeśli uprawiacie seks w trakcie okresu, możesz zajść w ciążę. Jak to możliwe? Po prostu plemniki troszkę żyją, a jeśli masz w niedalekiej bliskości od okresu owulację, jest szansa, że dotrwają do tego czasu.
Po pierwsze chciałabym podziękować wszystkim naszym czytelniczkom, które podzieliły się ze mną historiami swoich laktacyjnych poczęć i niepoczęć. Dzięki, że zawsze możemy na was liczyć. W czasie karmienia piersią, podobnie jak w innych reprodukcyjnych okresach życia kobiety kwestie płodności sprowadzają się do trzech zasadniczych: 1. chcę mieć już kolejne dziecko vs. 2. nie chcę mieć na razie dziecka i jak te dwie sytuacje mają się do karmienia piersią. Jest jeszcze trzecia grupa, pod tytułem: 3. będzie co ma być, jak będzie to będzie, a jak nie to nie. W waszych mejlach przeważały jedynki i trójki. Wiele z was, podobnie jak duża część społeczeństwa twierdzi, że karmienie piersią chroni/ lub wręcz uniemożliwia zajście w ciążę. Pary, które aktualnie nie pałają chęcią posiadania kolejnego potomstwa cieszą się z tej darmowej i ekologicznej metody antykoncepcji…do czasu takiej oto sytuacji 😉 „Zaszłam w drugą ciążę, gdy mój syn miał ok. 9 miesięcy przy czym ok. 5 miesiąca jego życia zaczęłam mu rozszerzać dietę. Przyznam że liczyłam na to, że laktacja trochę dłużej zatrzyma owulację 😉 Syn często w ssał pierś i w dzień i w nocy”. Inne z kolei rozważają ograniczenie czy zakończenie karmienia piersią, celem poczęcia kolejnego potomka. „W moim przypadku wygląda to tak: bardzo chcieliśmy z mężem starać się o drugie dziecko jak najwcześniej żeby była mała różnica wieku (…)Ale…No właśnie ale niestety do tej pory nie miesiączkuję ze względu na kp. Nie, nie jestem w ciąży, byłam teraz u lekarza jak zresztą wcześniej i wszystko jest ok poza tym że dopóki karmię nie mogę zajść w drugą ciążę 🙁 Wiadomo brak owulacji, okresu brak możliwości zajścia w ciążę i tu mam wielki dylemat bo chciałam córkę kp jak najdłużej tzn do 2 Przyznacie, że można zgłupieć. Jedni zachodzą w ciążę, inni nie, jedni mogą, drudzy nie. W końcu wpływa ta laktacja na płodność czy nie wpływa…? Wpływa, ale rzecz nie jest ani prosta, ani oczywista, ani do końca wyjaśniona, ani u wszystkich taka sama. Niestety. Faktem jest, że zarówno w ciąży jak i po porodzie możemy poczynić spore oszczędności na comiesięcznych zakupach w dziale higieny intymnej. Jedni dłużej, inni krócej. Rozpiętość czasowa jest zaiste imponująca – i w tym cały szkopuł. U kobiet niekarmiących piersią owulacja wraca średnio między 6 a 13 tygodniem (45-94 dniem) po porodzie [1]. Rzadko wcześniej niż przed 6 tygodniem. Znaczna ich część poprzedzona jest miesiączką i może zakończyć się ciążą. U matek karmiących piersią pełna płodność często wraca skokowo, później niż u kobiet niekarmiących, ale nie zawsze. Ramy czasowe są szerokie, w literaturze podają – od kilkunastu tygodniu do dwóch lat i dłużej. Ale może być i tak: „… karmiłam ją wyłącznie piersią; po 6tygodniach po porodzie podczas kontroli ginekolog robiąc usg powiedziała: „o, właśnie jest pani jedną z tych kobiet, którym karmienie nie zatrzymuje płodności. Tutaj widzimy piękny duży pęcherzyk, który zaraz się uwolni.” …Na potwierdzenie jej słów dwa tygodnie później miałam miesiączkę. Karmienie w ogóle nie przeszkadzało powrotowi regularnego cyklu. W ciążę nie zaszłam wtedy, bo się zabezpieczaliśmy. Jestem jednak pewna, ze bez zabezpieczenia miedzy moimi dziećmi byłoby max 10 m-cy różnicy wieku;).” Albo tak: „Jestem właśnie w 8 tygodniu ciąży(…), było tak, że prawie po 2 latach dostałam pierwszy okres i wygląda na to, że zaraz potem przy pierwszej okazji doszło do zapłodnienia, także tą miesiączką nie zdążyłam się nacieszyć ;)) Chcieliśmy z mężem, żeby różnica wieku między naszymi pociechami była niewielka, ale ja jeszcze wciąż jestem w szoku, że nam się udało tak szybko!! Nie żebym żyła w przeświadczeniu, iż laktacja jest środkiem antykoncepcyjnym, ale jednak wydawało mi się, że może utrudnić sprawę…” Albo jeszcze inaczej. Rozumiecie? Zdarza się i tak, że owulacja pojawia się przed wystąpieniem pierwszej poporodowej miesiączki, co też może zaskoczyć: „Nam udało się począć kolejne dzieciątko w 14-stym miesiącu laktacji i było to o tyle zaskakujące, że od czasu pierwszej ciąży nie dostałam jeszcze okresu” Istnieje mocno ugruntowana w literaturze teoria, że poporodowy brak okresu to efekt uboczny laktacji. W rzeczywistości jest to wynik procesów neurohormonalnych, które w efekcie blokują funkcje jajników – do dnia dzisiejszego nie wiadomo jednak jak to się dokładnie dzieje. Pewnikiem jest że jak nie ma jajeczkowania (owulacji), nie ma okresu – nie ma mowy o ciąży. Jest to okres tak zwanej fizjologicznej niepłodności. Badacze od lat dociekają co jest przyczyną tak dużych różnic w czasie królowania „bezokresia” w życiu kobiety. Dwa główne czynniki wysuwają się w tym wyścigu na prowadzenie – karmienie piersią i jego intensywność oraz stopień odżywienia kobiety. Pierwsza teoria jest powszechnie znana. Na blokujące owulację intensywne karmienia składa się częstotliwość karmień, czas trwania karmienia i długość kp. Czy zatem karmienie piersią uniemożliwia/chroni przed ciążą? Tu akurat odpowiedź jest jednoznaczna. Karmienie piersią nie chroni przed ciążą co jest równoznaczne z tym, że karmiąc piersią można zajść w ciążę. Przecież jedni chcą się ochronić, a drudzy chcą mieć dziecko. Samo kp nie zabezpiecza przed kolejną ciążą dlatego, że według teorii oprócz ssania piersi niepłodność laktacyjną warunkuje także kilka innych, bardzo ważnych czynników oraz bardzo ważne indywidualne cechy kobiety (zwróć uwagę na wytłuszczenie i wyzielenienie). Kiedy byłam 6-cio letnią dziewczynką opisano już specjalną metodę – LAM (Lactational Amenorrhea Method – laktacyjnego braku miesiączki). Jest to uznana przez WHO metoda planowania rodziny, która cechuje się wysoką, bo aż 98% skutecznością w zapobieganiu ciąży. Informacja dla tych, którzy chcą kolejnego dziecka brzmiałaby tak: kobiety karmiące wyłącznie piersią mają do 2% szans na poczęcie w pierwszych 6 miesiącach [3, 4]. Tyle w teorii. W praktyce zaledwie 26% stosujących tą metodę par wie o co w tym chodzi [5]. Skoro jest to metoda to muszą być spełnione określone warunki aby zadziałała. Wysoką skuteczność antykoncepcyjną warunkują: brak miesiączki i żadnej krwawej wydzieliny z dróg rodnych, dziecko młodsze niż 6 miesięcy karmione wyłącznie lub niemal wyłącznie piersią. Efekt blokowania płodności wzmacnia częste karmienie (łączna ilość czasu spędzonego na karmieniu na dobę), efektywne karmienie (dziecko prawidłowo ssie i przybiera na wadze), unikanie długich przerw (4godziny w dzień i 6 w nocy) między karmieniami, unikanie dopajania, dokarmiania, podawania smoczka uspokajacza. Jeśli któryś z tych warunków szwankuje, ot chociażby np. przerwa między karmieniami wydłużyła się 2 razy w tygodniu powyżej 6 godzin lub 1 raz powyżej 10 godzin, dziecko jest dokarmiane czy ssie smoczek, to metoda przestaje być metodą [6]. Wygląda na to, że nie można mieć wszystkiego a intensywne karmienie piersią praktycznie wyklucza posiadanie kolejnego potomstwa. Chociaż nie, wystarczy spełnić antywarunki metody LAM: dać dziecku smoczek zamiast piersi, wydłużyć przerwy między karmieniami, wynieść się w nocy do innego pokoju albo w ogóle przestać karmić. Czyli robić wszystko to, co dziecku i laktacji delikatnie mówiąc nie służy ale ma służyć płodności, z mniejszym lub większym skutkiem. W moim przypadku intensywnego, wyłącznego, ekologicznego karmienia piersią okres powrócił po 4 miesiącach – liczyłam na więcej 😉 W kolejnym cyklu były już wyraźne oznaki płodności. Kiedy pod lupę wzięto badania dotyczące LAM okazało się, że przy wyłącznym karmieniu piersią i braku miesiączki ilość dzieci narodzonych z tej metody jest porównywalna z tymi, które narodziły się bez żadnej metody. Ot co. Powrót menstruacji różni się zasadniczo między innymi w zależności od badanej populacji – dlatego poddano w wątpliwość czy to LAM opóźnia powrót miesiączki czy też nie [7]. W ogóle badania nad płodnością dotyczą w głównej mierze krajów rozwijających się. Możemy sobie narzekać jednak dobrze wiemy, że warunki życia, pracy, odżywienia a czasem i walki o przetrwanie są dalekie od naszych zachodnich wygód. Kolejna ciąża w takich warunkach może oznaczać być albo nie być, życie lub śmierć. Dosłownie. Podczas gdy w naszych warunkach tylko w przenośni, mam nadzieję. Czy można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – karmić na żądanie i zajść w ciążę? Można. W tym akapicie zaprezentuję wam w skrócie drugą hipotezę poporodowej niepłodności. Istnieją badania, w których nie zauważono związku między wzorcem karmienia, a powrotem płodności [8, 9]. Być może jest więc jeszcze jakiś czynnik, który należy brać pod uwagę w temacie płodności i laktacji? I tak odkryto radosną nowinę że stopień odżywienia kobiety może się w tej grze o płodność bardzo liczyć. Mówi o tym hipoteza niepłodności laktacyjnej, która wiąże się bezpośrednio z bilansem energetycznym (metabolic load hypotesis) kobiety. Bilans jak to bilans może być ujemny lub dodatni. Wiadomo, że karmienie piersią wiąże się z dużym nakładem energetycznym potrzebnym do wyprodukowania tych hektolitrów mleka dla dziecięcia (moje ciało podarowało – klik). Według tej hipotezy powrót płodności po porodzie zależy od właśnie intensywności stresu metabolicznego jakim jest dla kobiety produkcja mleka. Oprócz wydatku metabolicznego na eksport, ciało matki karmicielki też potrzebuje dodatkowej energii do pracy, codziennych aktywności, do życia. Bilans będzie dodatni w momencie kiedy całkowita liczba kalorii przyjęta z jedzeniem jest wyższa niż wydatek energetyczny konieczny do codziennych aktywności i kp. Jeśli karmienie piersią jest ponad siły (bilans energetyczny jest ujemny) to jest to informacja dla organizmu, że nie czas na reprodukcję. Oczywiście jedna i druga hipoteza wcale nie muszą się wykluczać – kiedy kończymy wyłączne kp, zmniejszamy jego częstotliwość i tak dalej, to zmniejsza się obciążenie metaboliczne matki. W innych przypadkach może być niezależne od kp. Nawet rzadkie akty karmienia piersią będą się wiązały z dużym obciążeniem metabolicznym dla kobiet słabo odżywionych czy ze zwiększonym zapotrzebowanie energetycznym – praca, sport czy inne aktywności. To trochę tak (tylko mocniej) jak ze sportowczyniami (i anorektyczkami), których jajniki w pewnym momencie powiedzą stop. Logiczne. Dlatego hipoteza ta pokazuje dodatkowe czynniki, które oprócz kp (bądź niezależnie od niego) w kwestiach płodności mogą być brane pod uwagę. Ciąża, poród i wychowywanie dzieci wymaga od nas ogromnych zasobów energetycznych. Przykładowo w ciąży, matka musi wspomóc wzrastający poziom metabolizmu u potomka sama zwiększając swój nawet dwukrotnie. Jest to wynik szalony i poza wyczynowymi sportowcami nieosiągalny dla zwykłego śmiertelnika. Pisałam o tym w tym artykule, którego nikt nie chce czytać podczas gdy dla mnie to wielkie wow, a nawet WOW. Ciekawe jest jak naukowcy doszli do tego, że nie tylko sama intensywność karmienia piersią ale właśnie wynik bilansu energetycznego daje podstawy do określenia momentu powrotu owulacji. Zaobserwowano, że w momencie, kiedy stężenia białka CRP (marker dla insuliny, która stymuluje jajnikową produkcję estrogenów) w moczu karmiących osiągały określone wartości, to wkrótce potem menstruacja i owulacja – niczym bumerang powracały do swojej właścicielki [10,11,12]. Aby więc zwiększyć szanse na poczęcie w trakcie kp należy stworzyć w organizmie odpowiednie warunki metaboliczne, czyli odżywiać się. Uczestniczki cytowanego badania, Argentynki, oprócz tego, że karmią swoje dzieci z dużą intensywnością (ekologicznie), to jeszcze nie mają w zwyczaju katować się dietami. Jedzą monotonnie ale dużo i kalorycznie. Codzienna dieta tej populacji obfitowała w ichniejsze smażone na tłuszczu ciasta, gulasz z makaronem, ryżem, ziemniakami, cebulą, marchwią, wołowiną, kurczakiem. A na przekąski – białe pieczywo, smażone ciasto, krakersy, ciastka i słodzone mleko. Taka o typowa dieta karmiącej matki. Podsumowanie: Natura to sprytnie załatwiła. Z jednej strony chce abyśmy przekazywali dalej materiał genetyczny, a z drugiej miesza się w naszą płodność. Z ewolucyjnego punktu widzenia takie działanie było bardzo ważne dla przetrwania gatunku ludzkiego, kiedy matka dla dziecka to jego być albo nie być – 24 godziny na dobę, razem, w bliskim kontakcie, karmiąc, nosząc, chroniąc, będąc. Teraz trochę się pozmieniało. Przystawiając dziecko do piersi wysyłamy do mózgu, a potem do jajników ważny przekaz: „macie labę, organizm matki jest w ciągłej eksploatacji. Mały człowiek jej bardzo potrzebuje. Damy wam znać kiedy macie być zwarte i gotowe”. Mniej więcej taki jest sens niepłodności laktacyjnej – odłożyć poczęcie i całą energię włożyć w opiekę nad nowo narodzonym szkrabem do czasu kiedy dziecko będzie dojrzalsze (bezpieczniejsze), a organizm matki gotowy do kolejnej ciąży. Powrót płodności to temat nieoczywisty. Ile kobiet, tyle historii. Miesiączki wracają w różnym tempie, mogą być poprzedzone owulacją lub nie. Cykle mogą być nieregularne. Spełniając wszystkie warunki metody LAM prawdopodobieństwo zajścia w ciążę szacowane jest na poziomie 2%. Pomimo tego, że LAM jest mocno ugruntowana w literaturze i poparta badaniami prospektywnymi to jednak niewielki odsetek par wie jakie są kluczowe warunki jej skuteczności. Dołóż do tego specyficzne środowiska w jakich były przeprowadzane te badania, indywidualne cechy kobiety, dziecka, środowisko, czasy w których żyjemy, brak wiedzy i wsparcia personelu medycznego i zamiast skutecznej metody mamy niezły chaos. Karmiąc piersią można zajść w ciążę. Hipoteza metaboliczna zakłada, że pod warunkiem osiągnięcia dodatniego bilansu energetycznego, mamy karmiące intensywnie i z dużą częstotliwością są gotowe do poczęcia równie szybko jak te które karmią w „niepełnym wymiarze godzin” [10,13,14,]. Przystawiając dziecko do piersi wysyłamy do mózgu, a potem do jajników ważny przekaz:”spoko, ona karmi jeszcze dziecko ale grunt jest bezpieczny. Ruszajcie z produkcją”. To jak, grillujemy? To jeszcze kilka z waszych wypowiedzi, które mnie urzekły. „Obecnie jestem w 35 tygodniu ciąży, a mój starszy synek ma 18 miesięcy – w ciążę zaszłam mniej więcej w 10. miesiącu życia Szymona. Nie był to czas wyłącznego KP, ale cały czas były co najmniej 3 karmienia w dzień i duuużo w nocy. Zresztą, częstotliwość karmień zwiększyła się jak już byłam w ciąży z tego powodu, że po prostu nie miałam siły nic przygotowywać, a mleko zawsze było ciepłe i gotowe 🙂 Mały Bobas nic na tym nie stracił, mimo wielu uwag ze strony babć, cioć etc., że szkodzę i sobie, i dziecku, kontynuując KP. Całe szczęście, wcześniej dużo czytałam na ten temat i nie dałam się „zastraszyć”, także żaden z lekarzy nie kwestionował słuszności tej decyzji”. „Zaszłam w ciąże kilka dni po pierwszych urodzinach syna. Fakt nie był tylko na piersi, ale z małymi wyjątkami żywił się głównie mlekiem. Słyszałam, że żeby zajść w ciążę potrzebna jest minimum 6 godzinna przerwa w karmieniu najlepiej w nocy (z lektury forum o kp wiem, że po odstawieniu nocek często się udawało zajść). W moim przypadku nie było przerwy nawet 4 godz przez całą dobę. Myślę, ze spokojnie wychodziło nam wtedy 10-12 karmień nawet. Zaszłam w pierwszym miesiącu starań. Karmie do dziś (jestem w 35 tygodniu)”. „nam dwa razy zdarzyło się począć Maluszka w czasie gdy karmiłam piersią. Były to 10 i 14 miesiąc laktacji i nie był to już okres wyłącznego kp”. „zaszłam w ciążę w 13. miesiącu kp – nie było to już kp wyłączne, ale bardzo intensywne (ok. 10 razy na dobę)”.
Jak się kochać, żeby zajść w ciążę? Pozycje seksualne, w których najłatwiej o poczęcie Są pozycje seksualne, które ułatwiają zajście w ciążę, nawet wtedy, gdy ty masz tyłozgięcie macicy lub partner ma słabe nasienie. Jeśli więc planujesz ciążę, sprawdź, jakie pozycje seksualne powinnaś wybierać, by łatwiej zajść w ciążę. Przeczytaj, jak się kochać, żeby począć dziecko. Niektóre pozycje seksualne sprzyjają zapłodnieniu, więc jeśli staracie się o dziecko i chcesz szybko zajść w ciążę, powinniście jak najczęściej się w nich kochać. Wiele par stara się o dziecko i starania te długo nie są zwieńczone sukcesem. Warto pamiętać, że w większości przypadków starania o dziecko zajmują zdrowej parze średnio około jednego roku. Dopiero po roku bezskutecznych prób zajścia w ciążę należy się udać po pomoc do lekarza specjalisty. Wcześniej warto pomóc naturze i wybierać pozycje seksualne, w których najłatwiej zajść w ciążę. Kiedy się kochać, żeby zajść w ciążę? W jakich pozycjach najłatwiej zajść w ciążę? Aby łatwiej zajść w ciążę, najlepiej jest wybierać pozycje, dzięki którym członek może wniknąć głęboko do pochwy, a po stosunku nasienie pozostaje najbliżej szyjki macicy. Jeśli sperma znajduje się blisko szyjki macicy jest większe prawdopodobieństwo, że plemniki dotrą do komórki jajowej i nastąpi zapłodnienie. Dlatego pary, które starają się o dziecko, powinny wybierać przede wszystkim: pozycję klasyczną (misjonarską) – kobieta leży na plecach z rozsuniętymi nogami, mężczyzna – zwrócony w jej stronę – znajduje się nad nią, podtrzymując swój ciężar kolanami i łokciami. W tej pozycji członek partnera głębiej wnika w pochwę kobiety, co sprawia, że po wytrysku plemniki docierają głęboko aż do szyjki macicy. pozycję klasyczną (misjonarska) z wysoko uniesionymi biodrami – kobieta leżąc na plecach, powinna zarzucić nogi na ramiona partnera albo oprzeć stopy o jego klatkę piersiową lub ramiona. Dzięki temu, że w tej pozycji biodra są maksymalnie uniesione, plemniki szybciej dotrą do komórki jajowej. Mężczyznom ze słabszym nasieniem, a także kobietom z tyłozgięciem macicy zaleca się: pozycję tylną kolankowo-łokciową („na pieska”) – kobieta klęczy oparta ramionami o podłoże i pochyla się do przodu, zaś mężczyzna klęczy za nią. W tej pozycji nasienie po wytrysku zbiera się w opadającej ku dołowi pochwie, blisko szyjki macicy. Dzięki temu kobieta może szybciej zajść w ciążę. Sprawdź także: Kamasutra w ciąży. Które pozycje są wygodne i bezpieczne? Dlaczego NIE MOGĘ ZAJŚĆ W CIĄŻĘ? Najczęstsze przyczyny niepłodności
Hanna Lis chętnie wypowiada się na tematy społeczno-polityczne. Dziennikarka nie szczędzi gorzkich słów partii rządzącej. Tym razem odniosła się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Dziennikarka podkreśliła, że gdyby była młodsza, nie zdecydowałaby się na ciążę w Polsce PiS. Hanna Lis po raz kolejny krytycznie oceniła działania partii rządzącej. Dziennikarka odniosła się do głośnego tematu aborcji w Polsce i kontrowersyjnego wyroku TK. Hanna Lis w twitterowym wpisie podkreśliła, że gdyby była młodsza, nie zdecydowałaby się na ciążę w Polsce rządzonej przez też: Hanna Lis opowiedziała o swojej chorobie: "Kobiecość nie musi boleć tak, żebyśmy wyły" Hanna Lis gorzko o partii rządzącej: "Nie chciałabym zajść w ciążę w Polsce PiS""Gdybym dziś miała znów 28 lat, nie zdecydowałabym się na zajście w ciążę w Polsce PiS-u. Inaczej niż prezes Kaczyński i biskupi, nie miałabym tyle odwagi, by urodzić dziecko skazane na śmierć, a potem bezradnie patrzeć na jego agonię" - podkreśliła Lis stoi murem za kobietami i bardzo krytycznie odnosi się do decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przerwanie ciąży ze względu na ciężkie wady płodu jest niezgodne z temu, tuż po tym, gdy w mediach pojawiła się informacja o opublikowanym orzeczeniu TK, Hanna Lis zamieściła przejmujący wpis, publikując też wspólne zdjęcie sprzed lat z córkami."Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej postanowił dziś skazać polskie Kobiety na TORTURY. Od dziś zabroniona jest aborcja w przypadku wad LETALNYCH, a zatem takich, które skazują płód na śmierć tuż po urodzeniu. Co to znaczy? Kobiety są od dziś ZMUSZONE rodzić płody bezczaszkowe, bezmózgowe, tak dramatycznie i nieodwracalnie uszkodzone, że każda sekunda ich „życia” jest którego nawet najlepsze leczenie hospicyjne nie jest w stanie uśmierzyć. Od dziś MUSZĄ przyjść na świat. Po co? Żeby umrzeć w cierpieniach? Pamiętacie „dziecko Chazana”? Ja pamiętam doskonale. Rozmawiałam z rodzicami tego dziecka, które przyszło na świat tylko po to, aby umierać w męczarniach. Pamiętam ból tych ludzi. Po co? Jestem matką dwóch córek, więc mam PRAWO i obowiązek, aby w moim i moich dzieci imieniu, zapytać rządzących: jakim prawem skazujecie nas na tortury?" - napisała dziennikarka.
Juz. M jak mama, numer 2 kwiecień 2007. strona 9. Autora brak. Ale jest naczelna.... Odpowiedz awangarda w stylu retro napisał(a):Maura napisał(a):te ciąże rozpoczete latem miały najnizsze ryzyko przedwczesnego poronienia. pozwolisz, ze wysmieje te teorie. Alez prosze cie bardzo. Moge ci jeszcze podac zrodło, zebys mogla wysmiac bardziej personalnie. Odpowiedz Maura napisał(a):te ciąże rozpoczete latem miały najnizsze ryzyko przedwczesnego poronienia. pozwolisz, ze wysmieje te teorie. Odpowiedz krecik napisał(a):nie chciałabym urodzić dziecka w w miesiącach zimowych bo ta przygnębiająca pogoda i krótki dzień bardzo źle na mnie wpływają. co jesień mam podły nastrój do tego stopnia że kończy się to depresją i tabletkami (niestety). gdyby do tego doszło jeszcze niewyspanie i zmęczenie spowodowane nowymi obowiązkami boję sie ze mogłabym sobie nie poradzic a karmiąc nie mogłabym zazywac leków. dlatego ja starania o potomka rozpocznę w czerwcu. jesli uda sie za pierwszym razem dziecko urodzi sie na przelomie marca i kwietnia i to byłby wariant optymalny. cała wiosna i lato przed młoda mamą. lol Mam dokładnie ten sam problem. Typ depresyjny, odpowiednie tablety zawsze w szafce "jakby-co". Dlatego chcemy zacząć starania maj - czerwiec 08, choć to nie jest nijak miarodajne, bo nie jest powiedziane że będziemy tymi szczęśliwcami, którymi od razu się uda. (Oby, oby... :D ) Odpowiedz Racja. Mnie utkneło w pamieci tylko tyle, ze te ciąże rozpoczete latem miały najnizsze ryzyko przedwczesnego poronienia. Odpowiedz Maura napisał(a):A ja czytałam, ze najlepsze miesiace na zajscie w ciąze to te letnie. Wakacyjne, czesto organizm wypoczety po urlopie, duzo słonca, witaminy... Najłatwiej wtedy zajść w ciaze - to fakt, tez o tym czytałam. Ale to nie musi się pokrywac z miesiącami najbardziej korzystnymi dla urodzenia dziecka ;) Odpowiedz A ja czytałam, ze najlepsze miesiace na zajscie w ciąze to te letnie. Wakacyjne, czesto organizm wypoczety po urlopie, duzo słonca, witaminy... Odpowiedz Czytałam gdzies wyniki badań, że najzdrowsze dzieci rodza sie późna jesienią, wczeną zimą, bo ich mamy najzdrowiej się żywiły latem- jesienią (dużo świezych warzyw, owoców itp). Ja rodziłam w marcu i tez polecam. W zimę chyba łatwiej ostatnie miesiące ciazy przechodzić ( nie ma upałów) A potem szybko robi się ciepło i mozna z dzieckiem na dworzu cały czas siedzieć, gdzie z punktu widzenia niemowlaka jest o wieeele ciekawiej niz w domu. Starsze dziecko chyba łatwiej czyms zając w długie zimowe wieczory... ;) Odpowiedz chciałam zajśc w ciążę we wrześniu lub październiku bo marzyło mi się majowo/czerwcowe maleństwo udało się w kwietniu więc urodzę w grudniu i też jestem mega szczęśliwa bo już za chwilkę maleństwo be dzie z nami Odpowiedz Ja zawsze chciałam mieć wiosennego bajtla (sama jestem wiosenna :D ), ale życie nie uwzględniło moich planów Teraz jestem na etapie, że wszytsko jedno aby sie tylko udało (dzieci rodzą sie cały rok i jakoś żyją :) ) i było zdrowe :prayer: Kiedyś myślałam, ze bliźniaki to koszmar, a teraz bliźniaki są jak najbardziej mile widziane. Ja tak bardzo chce byc mamą, że jeżeli kiedyś się uda bede najszczęsliwsza pod słońcem bez względu na porę roku :D Odpowiedz Mi wszystko jedno byle się udało i dzidzia była zdrowa :) Odpowiedz ja specjalnie nie wybierałam, ale polecam zaciązyć w okolicach lipca, sierpnia, dzidzia jest wiosenna, mozna chodzic na długie spacery ,a zaawansowana ciąża jest na przełomie zimy i wiosny więc nie za bardzo dokuczliwa. Odpowiedz Pozwolicie ze przylacze sie do dyskusji :) Niezaleznie od tego czy to bedzie zima (grube ubrania, choroby itp) czy lato (upaly itp), to ja slyszalam ze dla osob majacych alergie (a takich jest coraz wiecej) najlepiej jest poczac dziecko na poczatku jesieni... Nie mozna brac zadnych lekarstw przeciez (oprocz homeopatycznych, ale na przyklad na alergie skorna nie ma chyba nic:( ). Zima nic nie kwitnie, a potem znow jest wprawdzie wiosna, ale jakos chyba moznaby ta koncowke ciazy zniesc. Zakladajac ze w ciaze sie zajdzie na poczatku wrzesnia, to dziecko urodzi sie w maju :). Czyli wychodzi na to ze jednak ciaza zimą... Moze wlasnie sprobujemy jesienia tego roku Odpowiedz Według mojego męża najlepszym miesiącem na zajście jest marzec (wziął sobie do serca poradę profesor Kieszkiewicz, która występowała w "Kawa czy herbata"), ja niestety w marcu nie byłam gotowa (nie miałam ostatniego szczepienia i wszystkich badań), więć uznał, że powinniśmy starania przełożyć na przyszły rok. Przekonałam go jednak, że dzieci rodzą się cały rok. Moja ginka też jest za wiosennym poczęciem, ze względu na owoce, warzywa, które wiosną i latem mają najwięcej wartości odżywczych. Już koniec maja , my jeszcze nie zaczęliśmy - może w czerwcu, jeśli nie to na pewno w lipcu. Odpowiedz JA urodziłam pod koniec listopada, czyli zaszłam pod koniec lutego. Ja byłam zadowolona z tego terminu. Po pierwsze gdy były upały nie miałam jeszcze wielkiego brzucha i nie było mi ciężko. Po drugie najgorszy dla mnie pod względem wstawania rannego okres w roku przesiedziałam w domku z małą, a po trzecie wróciłam do pracy w okresie, gdy dzień jest długi i rano jak się budzę nie ma egipskich ciemności, a dla mnie to bardzo ważne. No i po czwarte na wakacje mała już nie będzie taka mała ;) Odpowiedz Joaśka napisał(a):A mój kolega twierdzi (...) że najzdrowsze dzieci rodzą się zimą, bo są odchodowane na zdrowej i różnorodnej zywności, którą mamusia pochłaniała przez lato i jesień. To samo mówi mój ginekolog, no może poza tym, że dzieci się nie hoduje a chowa ewentualnie ;) Moje sobiste zdanie jest takie, że powyższa teoria dotyczy raczej dzieci z ciąż nieplanowanych. W każdym innym przypadku mamy stają na głowie, żeby zapewnić rosnącemu maleństwu wszystko co najlepsze. Odpowiedz ja zastanawiałam się powazne nad tym pytaniem i największy problem widze w ....długości dnia. nie chciałabym urodzić dziecka w w miesiącach zimowych bo ta przygnębiająca pogoda i krótki dzień bardzo źle na mnie wpływają. co jesień mam podły nastrój do tego stopnia że kończy się to depresją i tabletkami (niestety). gdyby do tego doszło jeszcze niewyspanie i zmęczenie spowodowane nowymi obowiązkami boję sie ze mogłabym sobie nie poradzic a karmiąc nie mogłabym zazywac leków. dlatego ja starania o potomka rozpocznę w czerwcu. jesli uda sie za pierwszym razem dziecko urodzi sie na przelomie marca i kwietnia i to byłby wariant optymalny. cała wiosna i lato przed młoda mamą. lol Odpowiedz A mój kolega twierdzi (nawet nie ojcie i nic wspólnego z żywieniem nie ma, ale być może coś w tym jest), że najzdrowsze dzieci rodzą się zimą, bo są odchodowane na zdrowej i różnorodnej zywności, którą mamusia pochłaniała przez lato i jesień. Joaśka Odpowiedz Keito napisał(a):Liberales napisał(a):W obliczu problemów z zajściem w ciążę jest mi wszystko jedno w jakim miesiącu to nastąpi, najważniejsze żeby się to w końcu spełniło i żeby dzidzia urodziła się zdrowa To prawda Liberales :D :D Rzeczywiście jest to chyba najważniejsze, aby nie mieć problemów z zajściem, i żeby potem ciąża przebiegała OK i dziecko było zdrowe. Ale gdybyś miała wybierać.... ;) Keito gdybym mogła wybierać to chciałabym żeby to był najbliższy miesiąc....nie ma preferencji pogodowo-temperaturowych ;) Odpowiedz Liberales napisał(a):W obliczu problemów z zajściem w ciążę jest mi wszystko jedno w jakim miesiącu to nastąpi, najważniejsze żeby się to w końcu spełniło i żeby dzidzia urodziła się zdrowa To prawda Liberales :D :D Rzeczywiście jest to chyba najważniejsze, aby nie mieć problemów z zajściem, i żeby potem ciąża przebiegała OK i dziecko było zdrowe. Ale gdybyś miała wybierać.... ;) Odpowiedz W obliczu problemów z zajściem w ciążę jest mi wszystko jedno w jakim miesiącu to nastąpi, najważniejsze żeby się to w końcu spełniło i żeby dzidzia urodziła się zdrowa Odpowiedz Carrie napisał(a):Ja wprawdzie jeszcze nie ciężarówka (i chyba jeszcze długo, długo nie), ale powiem, jak sama bym chciała.. :) Najlepiej chciałabym zaciążyć na przełomie sierpnia/września.. Zima w miarę spokojna.. bez namiotów, jak wspominała Evek.. Wiosną duuuuży brzuchol można już wystawiać (pod warunkiem, że pogoda nie będzie przypominać tegorocznej ). Dzidzia rodzi się na przełomie maja/czerwca - idealny czas na spacery, no i perspektywa lata przed sobą. Nie trzeba zawijać malucha jak w zimie w tony ubrań i marznąć na spacerach. Zwłaszcza, że dla mniejszych dzieci, to chyba niewskazane? Ja też nie zaciążona, ale zgadzam się z Carrie - wolałabym ominąć zimę z dużym brzuchem, a móc wystawić go w cieplejsze dni :D Odpowiedz A ja rodzę w grudniu i muszę przyznać, że bardzo mi to odpowiada: 1. Nie ominie mnie sezon owocowy (np. truskawki) i warzywny, oprócz przyjemności własnej, dzidzia dostanie dużo świeżych witamin 2. Lato upłynie w 'umiarkowanej' ciąży, bez upałowych męczarni 3. Dzidzia urodzi się w zimie, więc na lato będzie na tyle odchowane, że może gdzieś uda się wyjechać Jak widzisz nie ma doskonałego miesiąca - ile ciężarówek tyle opinii ;) Odpowiedz Ja wprawdzie jeszcze nie ciężarówka (i chyba jeszcze długo, długo nie), ale powiem, jak sama bym chciała.. :) Najlepiej chciałabym zaciążyć na przełomie sierpnia/września.. Zima w miarę spokojna.. bez namiotów, jak wspominała Evek.. Wiosną duuuuży brzuchol można już wystawiać (pod warunkiem, że pogoda nie będzie przypominać tegorocznej ). Dzidzia rodzi się na przełomie maja/czerwca - idealny czas na spacery, no i perspektywa lata przed sobą. Nie trzeba zawijać malucha jak w zimie w tony ubrań i marznąć na spacerach. Zwłaszcza, że dla mniejszych dzieci, to chyba niewskazane? Odpowiedz Biorąc pod uwage moją ciążę strasznie cieszę się ze zaszłam na przełomie września/października. Bo w ten największe mrozy, w ciepłych i grubych kurtkach nie "przeszkadzał" mi jeszcze brzuszek (bo był wtedy mały). Teraz jest ciepło więc mogę chodzić w różnych luźnych koszulkach, a rodzę za 5 tygodni więc będę mogła szybko wychodzić z maleństwem na spacery :D Gdyby to całkowicie ode mnie zależało i mogłabym zajść w ciążę jeszcze raz to chciałabym zajść może miesiąc wcześniej, tak żeby rodzić w maju (żeby ten ostatni, 9 miesiąc nie przypadał na tropikalne lato). Wg mnie to jest najlepsza pora :D Odpowiedz Mogę się wypowiedzieć na temat mojej, konkretnej sytuacji. Zaszłam w ciąże pod koniec września. GARDEROBA- Teraz, kiedy mamy wiosnę a ja mam już spory brzucholek mogę sobie pozwolić na bieganie ( ;) akurat !"bieganie"- dumnie brzmi) czyt. turlanie się (od razu lepiej) w polarku, który jako jedyny mogę dopiąć. Żadna cieplejsza kurteczka już nie wchodzi w grę. Nie musiałam więc wydawac kaski na gigantycznych rozmiarów płaszcz. POGODA- Ponadto jak sie dzidzia urodzi,praktycznie będę mogła od razu z nią spacerować, raczej nie grożą nam wichury i mrozy lipcu :) Odpowiedz A mi sie zdaje, ze to nie ma żadnego znaczenia kiedy sie zaciązy... Jak ktoś chce znalezc minusy to znajdzie je w kazdej porze roku ;) A jak juz dzidziok siedzi w brzuszku to wszystko jest do wytrzymania i siła jest wieguśna i nic, ze puchnie i sie nie mieści, i inne takie..... Ja zaciążyłam w wigilię i bardzo sie cieszę, ze całe lato ze swoimi smakołykami, truskawami, i innymi pysznościami będę mogła sie nimi cieszyć... A od połowy września do końca karmienia łatwiej będzie mi wytrzymać na diecie karmienowej.... Odpowiedz Powszechne jest przekonanie, ze ciężko jest chodzić w ciąży latem. A ja zawsze chciałam mieć duzy brzuch własnie latem. Głównie ze względów ubraniowych, o których pisała Pucia. Fajnie jest eksponować brzuchol, a nie chodzic zakutanym w płaszcze i swetry. Poza tym ja nie lubie zimy i czuje sie uwięziona w tych wszystkich ciuchach Po przemysleniu stwierdzam, ze kazda pora jest dobra i kazda ma swoje muinusy. ciąża w zimie - ciuchy jw, choróbska, rodzisz gdy jest zimno i bardziej trzeba uwazac ze spacerami, ale na wiosnę/lato masz już większe dziecko , ktore mozesz karmić swiezymi jabłuszkami ;) ciąża latem - gorąco, puchniesz itp, ale mozesz sie lekko ubierac, eksponowac brzuszek, gdy dziecko urodzi sie na jesieni, ktora bedzie zimna to znow problem ze spacerami Ale to takie problemy ze Ja urodziłam sie w zimnym pażdzierniku, był wygwizdów a mam chodziła za mną na spacery, ja też urodzę w pażdzierniku i po wszystkim wypowiem sie jak to bylo chodzic w duzej ciazy latem i urodzic na jesieni :) Odpowiedz To chyba nie ma większego znaczenia kiedy - zimą jest łatwiej, jak Justa mówiła, bo nogi nie puchną, ale z kolei musisz się wykosztować na większy płaszcz albo kurtkę giganta i więcej ubrań niż na lato, bo latem to 3 sukienki z India-szopu i masz z głowy. Szybko wyschną, koszt mniejszy, butów nie trzeba wiązać, bo kozaki-klapki zimą nie wchodzą w grę. Tyle, że zawsze znajdą się minusy ;) Osobiście, ja bym chciała już... Odpowiedz Ja bardzo bym chciała zajść w ciążę tak aby urodzić przed ciepłymi miesiącami, bo nie wyobrażam sobie chodzić w zaawansowanej ciąży w lecie przy upale 30 stopni. Ja mam jakoś tak ze przy upałach zawsze puchną mi palce u rąk a bedąc w ciąży puchłyby mi jeszcze bardziej pewnie. Dlatego planuję zaciążyć się poczatkiem jesieni wtedy urodziłabym w czerwcu, ale nie obrażę się jak zaciąże się teraz czyli jeszcze przed wrzesniem bo przeciez maj jak i czerwiec tez mogą być upalne. Reasumując wolałabym chodzić w zaawansowanej ciąży zimą niż latenm przy upale 30 stopni Ale mam wymagania ;) Tak naparwdę to będę się cieszyć nawet jak bym miała rodzic w środku lata, dla dzidzi nawet upały wytrzymam. Odpowiedz Ja zaszłam w lutym, czego nie polecam, bo była wtedy jakaś epidemia grypy i ja też zachorowałam. Ale tak naprawdę to chyba każdy jest dobry, żeby zostac mamusią :D Odpowiedz Maura napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):Maura napisał(a):te ciąże rozpoczete latem miały najnizsze ryzyko przedwczesnego poronienia. pozwolisz, ze wysmieje te teorie. Alez prosze cie bardzo. Moge ci jeszcze podac zrodło, zebys mogla wysmiac bardziej personalnie. dawaj. dzis mam zly dzien to chetnie im wygrane co mysle na ten temat 8) Odpowiedz Odpowiedz na pytanie
chciałabym zajść w ciążę