Chcą przerabiać stuosobowe samoloty na elektryczne. Za 5 lat będą gotowe do lotu. Start-up Wright Electric zapowiada, że za 5 lat będzie mieć gotowy w pełni elektryczny samolot, zdolny do przewożenia 100 pasażerów i pokonania 740 kilometrów bez ładowania baterii. Nie będzie to jednak nowa maszyna, a zmodernizowany samolot BAe 146.
„Mówi się, że księża są jak samoloty. Gdy jeden upadnie, trąbią o tym wszystkie media – milcząc o tych, które ciągle latają”. Z jednej strony można mieć żal, a z drugiej strony pomyśleć, że skoro jest to tak oburzające to świadczy nadal o tym, że ludzie nie przekreślili kapłanów i zachowania tak jak te w filmie nie
Jak mówi profesor Zbigniew Izdebski, w księża w seminariach zwykle nie są uczeni seksuologii, więc mówią wiernym o seksie, nie mając ku temu przygotowania merytorycznego. Niektórzy duchowni sprawiają sprawę tak: jesteś wierzący, masz mieć silną wolę, w przeciwnym razie narażasz się na grzech.
Body jak Canon 7D, czy Nikon D500 są wręcz stworzone do tego typu fotografii. Są szybkostrzelne oraz mają duży wewnętrzny bufor (możesz długo trzymać spust migawki – aparat robi zdjęcia zapisując je w wewnętrznym buforze, który jest sukcesywnie opróżniany poprzez zapis materiału na kartcie pamięci).
Dodano: 26-10-2023 13:17. Pozytywna idea UE przekształciła się w biurokrację brukselską, która ma charakter antychrześcijański. Próbuje się ją dziś brutalnie narzucić państwom członkowskim przy użyciu siły - mówił emerytowany prefekt Kongregacji Doktryny Wiary kard. Gerhard Müller. Przykładem jest nacisk na to, jak Polacy
Plik Księża są jak samoloty Priests are like airplanes 04yr0wDYvMg.mp3 na koncie użytkownika sztygar.40 • folder Inni księża • Data dodania: 19 cze 2022 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
hZYHr0. - Jest to pojęcie, które pojawiło się na przełomie lat 60. i 70. w Stanach Zjednoczonych. Oznacza środowisko homoseksualne w Kościele, szczególnie wśród duchownych, i wzajemne powiązania - mówił w "Zabawie w chowanego" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Frederic Martel twierdził w swojej książce o Stolicy Apostolskiej, że "homoseksualna wspólnota w Watykanie należy do największych na świecie", ale też, że "nie można mówić o żadnym homolobby" - Clou sprawy polega nie na tym, czy istnieje "lawendowa mafia", tylko czy faktycznie jest ona zewnętrzną strukturą, która niczym pajęczyna oplotła Kościół od środka - komentuje prof. Arkadiusz Stempin W opublikowanym ostatnio filmie braci Sekielskich "Zabawa w chowanego", na temat zjawiska pedofilii w Kościele, znalazł się również fragment poświęcony innemu zagadnieniu - istnieniu rzekomej "lawendowej mafii", czyli nieformalnej, wspierającej się grupy księży homoseksualistów, odpowiedzialnej za tuszowanie różnego rodzaju niewygodnych tematów i skandali, jakie mają miejsce w kościelnych strukturach. W filmie Sekielskich o istnieniu "lawendowej mafii" mówili ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski oraz katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. - Jest to pojęcie, które pojawiło się na przełomie lat 60. i 70. w Stanach Zjednoczonych. Oznacza środowisko homoseksualne w Kościele, szczególnie wśród duchownych, i wzajemne powiązania, które prowadzą do ukrywania pewnych rzeczy. W naszym, księżowskim środowisku nieraz te skłonności nazywa się "chorobą rzymską". Dlatego że bardzo często dopiero tam ludzie stykają się z tą sprawą. Byłem krótko w Rzymie, parę miesięcy w Kolegium Ormiańskim. Pierwsza informacja, jaką przekazał mi jeden ze starszych księży, to żebym zdawał sobie sprawę, że Watykan i Rzym to siedlisko "mafii lawendowej" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski w "Zabawie w chowanego". Terlikowski dodawał natomiast, że "nie można nie zauważyć tego wymiaru, o którym pisze choćby Martel w »Sodomie«, tego problemu związanego z pewnym układem, który funkcjonuje i ma tendencje do tuszowania pewnych rzeczy, tak żeby nie wyszły czyny, niekoniecznie przestępcze". - Nie chodzi zawsze o przestępstwo, czasami chodzi po prostu o grzech, o coś co nie powinno wyjść, bo przeszkodzi w karierze - wyjaśnił publicysta. Homoseksualiści w Watykanie To nie pierwszy raz, gdy w przestrzeni publicznej pojawiają się twierdzenia o istnieniu i szerokich wpływach tego typu grupy w Kościele katolickim (często określanej też jako kościelne "homolobby"). Wspomniany przez Terlikowskiego Frédéric Martel to autor książki "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie", poświęconej głównie zjawisku homoseksualizmu wśród księży. Martel pisze, że podczas dziennikarskiego śledztwa trwającego ponad cztery lata przeprowadził wywiady z ponad 1,5 tys. osób w Watykanie i w 30 krajach. Wśród nich było kilkudziesięciu kardynałów, biskupów i nuncjuszy apostolskich, a także ponad 200 księży i seminarzystów. Zdaniem wielu rozmówców Martela, bardzo wielu duchownych w Watykanie to homoseksualiści. Według byłego księdza Francesca Lepore może być to nawet 80 proc. Jeden z ambasadorów w Stolicy Apostolskiej ocenił, że "w Watykanie jest dużo gejów: 50, 60, 70 proc. Ilu dokładnie, tego nikt nie wie". Ma to dotyczyć także innych państw. Na przykład meksykański dziennikarz Emiliano Ruiz Parra powiedział nawet, że w jego kraju "minimum 50 proc. księży to geje, chociaż oceniając bardziej realistycznie, to 75 proc.". Stwierdził też, że "seminaria są homoseksualne, a meksykańska hierarchia katolicka jest spektakularnie gejowska". W książce Martela znalazło się twierdzenie, że "homoseksualna wspólnota w Watykanie należy do największych na świecie". W wywiadzie dla "Kultury Liberalnej" Martel tłumaczył, że ucieczka w kościelne struktury była wygodnym rozwiązaniem dla homoseksualistów. - Gej w burżuazyjnej włoskiej rodzinie w latach 50. XX wieku był czarną owcą. (...) Tysiące duchownych na całym świecie zdecydowały się na dołączenie do kleru nie tylko ze względu na swoją wiarę i powołanie, ale właśnie dlatego, że byli homoseksualistami - ocenił Martel. Zobacz również: Ks. Wachowiak o grzechach ludzi Kościoła "Państwo w państwie" Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o "lawendowej mafii" mówił już przed laty w wywiadzie rzece pt. "Chodzi mi tylko o prawdę", który przeprowadził z nim Tomasz Terlikowski. Duchowny oceniał, że "środowisko homoseksualne zawsze miało w Watykanie ogromne wpływy", a o homoseksualnych księżach mówił, że w Kościele "tworzą państwo w państwie". Jego zdaniem, "lobby homoseksualne bardzo dobrze się maskuje, ukrywa i trzyma razem". Isakowicz-Zaleski oceniał, że jest ono "niebezpieczne, dlatego że deformuje drogę awansu w Kościele. Nie może być tak, że ktoś otrzymuje ważne i odpowiedzialne stanowisko tylko z powodu swojego homoseksualizmu. A tak niestety bywa, co szczególnie widoczne jest w systemie feudalnym, jaki panuje w Kościele". Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego powiązania duchownych wytworzyły też swego rodzaju "solidarność zawodową", która sprawia, że "wiernymi nikt się nie przejmuje". - Tak jak lekarz nie wystąpi przeciw lekarzowi, tak ksiądz nie wystąpi przeciwko księdzu. Jak w każdej kaście, liczy się dobro duchownego, a nie dobro wiernych czy wspólnoty - mówił Terlikowskiemu. Jak tłumaczył Isakowicz-Zaleski, "ksiądz nie jest osobą świecką i nie powinien być traktowany jak zwyczajny pracownik firmy. Nie wystarczy, że wypełnia on swoje obowiązki zawodowe, nie można powiedzieć, że nie ma dla nas znaczenia, czy on jest także moralny i pobożny w przestrzeni prywatnej. W ten sposób sprowadza się Kościół do roli zwyczajnej instytucji, a księdza do jej urzędnika. Takie podejście jest sprzeczne z teologią kapłaństwa". Arkadiusz Stempin: nieformalne grupy łączy nie tylko preferencja homoseksualna Czy tzw. lawendowa mafia rzeczywiście istnieje w Kościele? Wyjaśnia to prof. Arkadiusz Stempin, historyk i watykanista, wykładowca Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. prof. Józefa Tischnera. - Clou sprawy polega nie na tym, czy istnieje lawendowa mafia, tylko czy faktycznie jest ona zewnętrzną strukturą, która niczym pajęczyna oplotła Kościół od środka - mówi w rozmowie z Onetem. I dodaje: "Takie tłumaczenie zjawiska pedofilii w Kościele katolickim przedkłada jego konserwatywny nurt". - W Kościele, w Watykanie istnieją nieformalne grupy, ale nie są one złączone tylko i wyłącznie preferencją homoseksualną. Proste wytłumaczenie: "ja mam na ciebie haka, ty masz na mnie haka, więc trzymamy się razem" nie wyjaśnia tych "półmafijnych", przyjacielskich struktur. Nie da się ich wytłumaczyć wyłącznie solidarnością homoseksualną. Nieformalne grupy są połączone siecią zróżnicowanych interesów, wynikających np. ze wspólnoty geograficznej, zakonnej, aksjologicznej. W kościelnej centrali, w Watykanie, tak tworzą się pewne układy. Na szczycie piramidy takiego układu stoi prominentny kurialny kardynał, jego szeroką podstawę tworzą ok. 30-letni księża doktoranci ze wszystkich kontynentów, którzy przybyli do Rzymu na studia i przystąpili do "wyścigu szczurów" - wyjaśnia prof. Stempin. Również Frederic Martel mówił "Kulturze Liberalnej", że homoseksualiści w Kościele nie są grupą jednolitą. Autor "Sodomy" wskazywał jednak na inny podział: jego zdaniem część księży z tej grupy zachowuje celibat, inni mają sporadyczne kontakty seksualne, jeszcze inni mają stałych partnerów. Prof. Stempin przyznaje, że w Kościele liczba homoseksualistów jest dosyć spora, choć na ten temat nie ma oczywiście szczegółowych badań. - Badania na ten temat są głównie szacunkowe, nie wiemy, na ile są wiarygodne. Jeżeli w społeczeństwie liczba homoseksualistów nie przekracza kilku proc., to w Kościele miałoby to być powyżej 20, a nawet powyżej 30 proc. To są oceny szacunkowe, które pochodzą od "insiderów" (od osób z wewnątrz Kościoła - red.). Zobacz również: Prof. Obirek: polski Kościół to skamielina, która musi umrzeć "Mafia lawendowa" a ukrywanie pedofilii W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" autor "Sodomy" wskazywał: - Księża pedofile mogą szantażować przełożonych, którzy żyją w stałych, hetero- lub homoseksualnych związkach, ujawnieniem ich sekretów - ocenił. Na to, że "lawendowa mafia" jest jednym z elementów zmowy milczenia w Kościele, wskazywali też w filmie "Zabawa w chowanego" ks. Isakowicz-Zaleski i Tomasz Terlikowski. Tak tłumaczyli to również Marek i Tomasz Sekielscy. Mówiąc o przypadkach tuszowania pedofilii w Kościele, prof. Stempin twierdzi, że "wyjaśnienie pedofilii w Kościele poprzez istnienie »lawendowej mafii« i nieformalnych powiązań homoseksualnych zakładałoby, że spora część biskupów ma skłonności homoseksualne i to ona kryje księży pedofilów. To jest statystycznie niemożliwe (według raportu John Jay College of Criminal Justice z 2012 r. 30 proc. wśród księży katolickich to homoseksualiści - red.), a pedofilię wśród podwładnych kryją biskupi niezależnie od tego, czy mają orientację homoseksualną, czy heteroseksualną". - Biskupi kierują się dobrem korporacyjnym instytucji, w tym przypadku reprezentującej porządek prawdy objawionej, transcendentalny, i obawiają się jej desakralizacji - powiedział w rozmowie z Onetem. - Widzimy teraz, na tle ujawnień kolejnych przypadków księży z deliktem pedofilskim, że biskupi, których absolutnie nie przypisalibyśmy do "lawendowej mafii" - i to nie tylko w Polsce - a którzy kierowali się dobrem korporacji, dopiero teraz, pod presją opinii publicznej mają odwagę walczyć z pedofilią we własnych szeregach, bo rozumieją, że mimo wszystko obrona za wszelką cenę bardziej szkodzi Kościołowi, niż przyznanie się do deliktu - dodał. Prof. Stempin zastrzega też, że tuszowanie pedofilii nie może być wyjaśnione skłonnością homoseksualną duchownych, "tylko możliwościami, jakich nie posiada żadne inne środowisko". - Kościół dysponuje dwoma fundamentalnymi kanałami umożliwiającymi krycie pedofilii duchownych - to własna jurysdykcja, niezależna od cywilnego wymiaru sprawiedliwości, a także sieć "bunkrów", czyli parafii, rozsianych po całym świecie. Przerzut księdza pedofila jest możliwy nie tylko z parafii do parafii w obrębie jednego kraju, ale i z kontynentu na kontynent. Porównywanie pedofilii duchownych z jakimikolwiek innymi środowiskami jest więc ułomne - ocenia. Prof. Stempin dodaje też, że "nie ma badań, na które rzekomo powołują się konserwatyści, a które dokumentowałyby związek przyczynowo-skutkowy między homoseksualizmem a pedofilią. Tak jak nie ma takiego związku między heteroseksualną orientacją a gwałtem seksualnym". - Większy związek przyczynowy zachodzi między seksualnie niedojrzałym księdzem, który swoją seksualność, także homoseksualność, postrzega represyjnie - mówi. Czy w Kościele istnieje "homolobby"? Obok pojęcia "lawendowej mafii" często powtarzającym się określeniem w dyskusji o Kościele jest "homolobby", które rzekomo ma istnieć wśród katolickich hierarchów. Frédéric Martel w swojej książce oceniał: "Na podstawie setek wywiadów zrealizowanych na potrzeby tej książki doszedłem do wniosku, że lobby w ścisłym znaczeniu tego słowa nie istnieje. Gdyby taka swoista masoneria rzeczywiście działała, musiałaby lobbować w jakimś konkretnym celu, w tym wypadku na rzecz promocji homoseksualistów. W Watykanie nic takiego się nie dzieje, a gdyby takie lobby istniało, to nie byłoby godne tego miana, ponieważ większość homoseksualnych kardynałów i duchownych w Stolicy Apostolskiej zasadniczo działa przeciwko interesom gejów". Podobnie wypowiadał się w książce Martela Francisco Lepore. – Sądzę, że mówienie o lobby gejowskim w Watykanie jest błędem. (...) Zakładałoby to istnienie jakiejś struktury władzy, która w tajemnicy działałaby w jakimś celu. To niemożliwe i absurdalne. Rzeczywistość jest taka, że w Watykanie większość osób to homoseksualiści i większość ma jakąś władzę. Ze wstydu, strachu, ale też z uwagi na własną karierę ci kardynałowie, arcybiskupi, księża chcą chronić swoją władzę i sekretne życie. Osoby te nie mają najmniejszego zamiaru robić czegokolwiek dla homoseksualistów. Okłamują innych, a czasem też siebie. Ale nie ma żadnego lobby - mówił. Martel oceniał, że w Kościele "homoseksualizm z jego licznymi podziemnymi zażyłościami ma strukturę kłącza". "Posiadający własną dynamikę homoseksualizm czerpiący energię z jednej strony z pożądania, a z drugiej z tajemnicy łączy między sobą setki księży i kardynałów w sposób wymykający się wszelkim hierarchiom i klasyfikacjom. Ta porozgałęziana, dynamiczna i przeobfita sieć stwarza okazję do niezliczonych, wielokierunkowych kontaktów (...) a wszystko to bez możliwości ustalenia ani rozszyfrowania z zewnątrz przyczyn, kierunków i powiązań". Zobacz również: Ks. Wojciech Lemański dla Onetu: postawić tamę homolobby w Kościele Benedykt XVI: taka zbiorowość została rozwiązana. Franciszek: nie znalazłem nikogo z identyfikatorem "gej" Co o rzekomym homolobby w Kościele i jego wpływach mówili papieże? Benedykt XVI stwierdził, że istniała jedynie niewielka tego typu grupa hierarchów, która została rozbita w czasie jego pontyfikatu. - Doniesiono mi o takiej zbiorowości, która wkrótce została rozwiązana. Wspomniano o tym w raporcie komisji trójstronnej, która ustaliła istnienie jednej grupy liczącej cztery czy pięć osób. Czy coś znowu się tworzy, tego nie wiem. W każdym razie nie jest tak, że te sprawy się mnożą - powiedział papież emeryt w rozmowie z Peterem Seewaldem, która opublikowana została w książce "Ostatnie rozmowy". Franciszek do tej kwestii odniósł się natomiast w czasie jednej z rozmów z dziennikarzami, jakie odbywa, podróżując samolotem. - Jak dotąd nie znalazłem w Watykanie nikogo, kto by przedstawiał się z identyfikatorem "gej". Mówią, że tacy są. Sądzę, że jeśli ktoś znajduje się w obliczu osoby o takiej orientacji, musi odróżnić fakt homoseksualizmu od uprawiania lobbingu, bo wszelkie lobbowanie nie jest dobre. Lobbowanie na rzecz homoseksualizmu jest złem. Jeśli ktoś jest homoseksualistą, poszukuje Pana Boga, ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać? (...) Problemem nie jest posiadanie tej skłonności, nie - musimy być braćmi. To jedna kwestia, inną jest natomiast lobbing, zarówno lobbing biznesowy, polityczny czy lobbing masoński - ocenił. (pmd)
Joined May 2, 2008 ·3,277 Posts Węgierskie wpływy i widoczny język węgierski w Rumunii to nie takie znowu zaskoczenie. Węgrów żyjących w Rumunii jest całkiem sporo. Jest to też zresztą przedmiotem sporu węgiersko-rumuńskiego. I węgiersko-węgierskiego też. Orban postanowił nadać węgierskie obywatelstwo Węgrom mieszkającym poza granicami kraju, co nie wszystkim się podobało. Węgrów jest sporo na Słowacji, czy w Wojwodinie, a Orban zyskał dzięki temu całkiem sporo potencjalnych wyborców Dla ciekawskich - artykuł :| jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Discussion Starter · #62 · Sep 22, 2014 Hmm chyba jakbym był Węgrem mieszkającym w Rumunii blisko Węgier to bym chyba się wyniósł do Węgier właściwych. To jednak inny poziom życia i zapewne inne zarobki. Zwłaszcza jeśli tak jak mówisz David PL ci Węgrzy zza granicy mogą łatwo uzyskać obywatelstwo. jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Joined Jun 12, 2009 ·20,061 Posts ^^ Bardzo ładne kamienice, tylko strasznie zaniedbane. A szkoda, bo mogłoby być na prawdę ładnie, a tak wygląda to trochę jak np. na Ukrainie. Ładnie ^ Oj, ten hotel to chyba dawno nie gościł gości jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Discussion Starter · #67 · Sep 24, 2014 Tyle z Rumunii w której byliśmy ledwie kilka godzin. W następnej serii wrócimy do kraju madziarów. Joined Jun 12, 2009 ·20,061 Posts jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Discussion Starter · #69 · Sep 24, 2014 ^^ Bardzo ładne kamienice, tylko strasznie zaniedbane. A szkoda, bo mogłoby być na prawdę ładnie, a tak wygląda to trochę jak np. na Ukrainie. Ładnie ^ Oj, ten hotel to chyba dawno nie gościł gości Zgadza się, centrum Satu Mare niewątpliwie ma potencjał tylko jest w tym mieście kiepskie zarządzanie lub poprostu brak kasy. Zatrzęsienie samochodów które upychane są gdzie się da ale o dziwo w 90% legalnie. Mało przestrzeni dla pieszych, brak ścieżek rowerowych, zaniedbane kamienice i można tak wymieniać. Ten ogród, fontanna i kościół były na wielkim kwadratowym placu otoczonym dużym rondem, troche dziwnie no ale co kraj to obyczaj. Joined Jun 12, 2009 ·20,061 Posts Zgadza się, centrum Satu Mare niewątpliwie ma potencjał tylko jest w tym mieście kiepskie zarządzanie lub poprostu brak kasy. Zatrzęsienie samochodów które upychane są gdzie się da ale o dziwo w 90% legalnie. Mało przestrzeni dla pieszych, brak ścieżek rowerowych, zaniedbane kamienice i można tak wymieniać. Ten ogród, fontanna i kościół były na wielkim kwadratowym placu otoczonym dużym rondem, troche dziwnie no ale co kraj to obyczaj. Inna mentalność, jak sam wcześniej napisałeś, jeszcze nie dojrzeli do tworzenia miast i centrów przyjaznych pieszym. Ale dziwne, niby są w UE, mogą się starać o dotacje na remonty, a póki co kasa idzie chyba tylko na drogi. Prywatni ludzie nie garną się do pisania wniosków... jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Discussion Starter · #71 · Sep 24, 2014 Zgadza się, trochę to przypomina Polskę z lat 90tych. jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Joined Apr 5, 2009 ·18,228 Posts jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Discussion Starter · #74 · Jan 22, 2015 272. A teraz kilka słabych fotek z miasteczka Tokaj. Niestety nie dało się więcej bo czas naglił, był upał a trzeba było zakupić w piwniczce odpowiednie trunki i wykąpać się w miejscowym jeziorze które wyglądało jak rzeka. 2013-07-29 by barcafan_78, on Flickr 273. 2013-07-29 by barcafan_78, on Flickr 274. 2013-07-29 by barcafan_78, on Flickr 275. Przed wejściem do jednej ze słynnych piwniczek. Jak widać kolejny dowód że język polski na Węgrzech jest dość często spotykany w formie pisanej ( mówionej też). 2013-07-29 by barcafan_78, on Flickr 276. I na koniec Węgier taki bonusik z kempingu blisko słowackiej granicy: najprawdziwszy Żuk - kamper!!!! O dziwo nie należący do Polaków ani do Węgrów. Był na słowackich blachach. 2013-07-30 by barcafan_78, on Flickr jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Discussion Starter · #75 · Jan 22, 2015 Swojsko by było jakby dowalić jeszcze pierdyliard szmat i blach reklamowych których tam niewiele. Joined Apr 5, 2009 ·18,228 Posts ale za to elewacje budynków u nas chyba trochę lepiej wyglądają. Joined Apr 23, 2008 ·12,146 Posts Joined Jan 29, 2008 ·4,727 Posts Hmm chyba jakbym był Węgrem mieszkającym w Rumunii blisko Węgier to bym chyba się wyniósł do Węgier właściwych. To jednak inny poziom życia i zapewne inne zarobki. Zwłaszcza jeśli tak jak mówisz David PL ci Węgrzy zza granicy mogą łatwo uzyskać obywatelstwo. To że jest lepiej nie oznacza że jest dobrze. Na Węgrzech bezrobocie jest dość wysokie. Znam kilku Węgrów ze wschodniej części tego kraju i jedyną ich szansą na godne życie jest albo wyjazd do Budapesztu albo za granicę. Węgry to państwo z jednym miastem. Reszta to prowincja. Tak więc pewnie dla mniejszości węgierskiej z Rumunii przeprowadzka do "macierzy" jak na razie nie wchodzi w grę. Do tego jeżeli "rozwój" Węgier będzie wyglądał tak jak do tej pory to w dość bliskiej perspektywie Rumunia zacznie doganiać Węgry. Dzisiaj wydaje się to pewnie dość egzotyczne, ale rozwój nie zna uprzedzeń. Doskonałym przykładem jest Słowacja. Prognozy dla Rumunii na najbliższe kilka lat wyglądają dość obiecująco. Co do Twojej wycieczki to jeżdżę na Węgry dość regularnie. Z Podkarpacia mam w sumie niedaleko . Od kilku lat myślałem o takim wypadzie na Rumunię jaki zrobiłeś. Chciałem odwiedzić miasto Oradea. Być może uda mi sie w tym roku. :cheers: jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts Discussion Starter · #79 · Jan 23, 2015 (Edited) No nie wiem czy aż tak bardzo polska wschodnia prownicja jest aż tak podobna do węgierskiej. Mi własnie miejscami przypomina bardziej zachodnią polską prownicję tzn mnóstwo elewacji w kiepskim stanie, które się widzi np w lubuskiem czy dolnośląskiem choć oczywiscie styl architektury inny. W Polsce wschodniej ( przynajmniej na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu) domy mieszkalne wg mnie prezentują się znacznie lepiej pod względem elewacji niż na Węgrzech ( i w dużej mierze w zachodniej Polsce). Ale to tylko moje zdanie. Choć z drugiej strony podoba mi się to zachowanie stylu na Węgrzech i Słowacji a nie jak u nas każdy dom z innej parafii. jaco78 ·Nie lubię perhydrolu Joined May 29, 2008 ·402 Posts
– Moi parafianie wiedzieli o tej inicjatywie, więc wychodzili z domów, klękali, a ja ich błogosławiłem. Niektórzy płakali – mówi ksiądz Senderowski. – Być może dla innych ludzi jest to powód kpin, ale uważam, że obecność Jezusa w przestrzeni publicznej jest ważna – podkreśla ks. Chwilczyński.„Komandosi w sutannach” – tak można powiedzieć o kapłanach, którzy – metaforycznie ujmując – są na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem, wychodząc na ulice z Najświętszym Sakramentem, błogosławiąc ludzi i ich pomocą przychodzą też sami mieszkańcy w swoich parafiach i nie tylko, wspierając swoich duszpasterzy, a także te osoby, które potrzebują w tym czasie, szczególnej troski i także:Spowiedź drive? Pobożność w czasach zarazy – koniecznie obejrzyj te zdjęcia!Jezus w samolocieWarto mieć pasje i je pielęgnować. Tak można powiedzieć o ks. Cezarym Chwilczyńskim, proboszczu parafii św. Józefa Oblubieńca NMP w Żurawinie koło Wrocławia. Ksiądz Cezary ukończył kurs w aeroklubie i w powietrzu spędził setki godzin. Postanowił, że poleci samolotem razem z Panem Jezusem w monstrancji, aby pobłogosławić swoją parafię i jej okolice, a także stolicę Dolnego Śląska, czyli wziął ze sobą też figurę Matki Bożej Fatimskiej i relikwie św. Jana Pawła. Przelot samolotem trwał godzinę. „Kto wierzy, nigdy nie jest sam” – cytuje słowa Benedykta XVI ks. Chwilczyński, przypominając również, że w czasie epidemii jest ważne trwanie na modlitwie, prosząc Boga o jego pomoc i miłosierdzie.– Być może dla innych ludzi jest to powód do żartów czy nawet kpin, ale uważam, że obecność Jezusa w przestrzeni publicznej jest także:Lot nad Wrocławiem z…. Najświętszym Sakramentem! Duszpasterskie pomysły na walkę z koronawirusemNie bójcie się!Ojciec James Manjacal, mianowany przez papieża Franciszka misjonarzem miłosierdzia, pomimo swojej niesprawności po przebytej ciężkiej chorobie błogosławi Najświętszym Sakramentem ludzi i ich domy w Piding, Salzburgu i innych miejscach na terenie Niemiec, poruszając się na wózku dla osób z niesprawnością. Misjonarzowi w procesji towarzyszy doktor Richie Landauro z rodziną. Każdego dnia rano o 15:00 można też uczestniczyć on line we mszy świętej sprawowanej przez O. Jamesa. Ojciec modli się o ustanie epidemii koronawirusa, a także we wszystkich intencjach, jakie otrzymuje telefonicznie czy się, że są to prośby przesyłane z różnych zakątków świata, gdzie rozprzestrzeniła się choroba. – Przyszedł czas, by przyzywać Ducha Bożego, Ducha Jezusa, by walczyć z duchem śmierci – mówi ojciec także:Trzy krzyże i trzy „światła” od św. Rity na czas pandemii. Niech rozjaśnią mroczny czas– Możesz Go wzywać nad osobami, za które chcesz się modlić, nad rodzinami, a także nad całym społeczeństwem i krajem. Po prostu wzywaj Ducha Świętego! W Księdze Wyjścia (14,14) czytamy, że Bóg mówi: „Ja walczę w tej wojnie. Ja będę z wami”. Dlatego wołamy z wiarą „Przyjdź Duchu Święty!” – puentuje O. James Manjacal.„Nie bójcie się, ja jestem z wami”. – Pan Jezus wyszedł do mieszkańców Gdyni Chyloni, aby im o tym przypomnieć – mówi Ks. Jacek Socha, który wyszedł z Najświętszym Sakramentem na ulice swojej parafii pw. św. Mikołaja. – Wierzymy w Miłosierdzie Boże w czasie epidemii – mówią parafianie ks. strażacki w akcjiMając na uwadze to, że wierni nie mogli uczestniczyć w niedzielnych mszach świętych, ks. Marek Senderowski, proboszcz ze Sorbina k. Radomia, objechał swoja parafię, błogosławiąc wiernych i ich domostwa Najświętszym Sakramentem. Inspiracją dla ks. Marka stali się księża z Sycylii, którzy w podobny sposób postanowili wołać do Boga o ratunek w epidemii. – Moi parafianie wiedzieli o tej inicjatywie, więc wychodzili z domów, klękali, a ja ich błogosławiłem. Niektórzy płakali – mówi ksiądz Senderowski. W całą akcję włączyli się też strażacy z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej, którzy wypożyczyli swój się 7-dniowe „Eucharystyczne Jerycho”, jakie rozpoczęło się 15 marca w Nowym Sączu, zainicjowane przez ks. Łukasza Platę i ks. Pawła Szczygła.– Wspólnie pomyśleliśmy, aby w naszym mieście, parafiach podjąć modlitewną akcję „Eucharystyczne Jerycho”, trwającą 7 dni i wyjść na ulice Nowego Sącza. Jak wiemy z Pisma Świętego, właśnie przez tyle dni Izraelici obchodzili Jerycho. I my w podobny sposób chcemy się modlić, aby ustała epidemia koronawirusa. Również w tej intencji, aby Pan Bóg pobłogosławił i dał siłę ludziom, zwłaszcza służbie medycznej, która z narażeniem życia ofiarnie opiekuje się chorymi – mówią inicjatorzy „Eucharystycznego Jerycha”.W całej Polsce i na świecie trwają modlitwy w intencji zakończenia epidemii także:Papież pieszo pielgrzymował przez opustoszałe ulice: do Matki Bożej po ratunek od koronawirusa [wideo]
19 października 2015 roku, na blogu „Bóg, Honor & Rock`n`Roll!” ukazał się tekst pt. Priests are like airplanes. W komentarzach (w sumie pod tekstem Mateusza Ochmana pojawił się tylko jeden, napisany przez Michała Iskierkę) odczytałem krótkie podziękowanie: „Brachu, dla mnie wśród katolickich blogerów jesteś NUMBER ONE”. Miałem się dopisać ze swoimi uwielbieniami dla BHR&R, ale… Brat Iskierka napisał już wszystko! Photo credit: Lawrence OP / / CC BY-NC-ND Zobacz również O autorze ks. Stefan Radziszewski urodzony w 1971 r., dr hab. teologii, dr nauk humanistycznych, prefekt kieleckiego Nazaretu; miłośnik św. Brygidy Szwedzkiej i jej "Tajemnicy szczęścia" oraz "Żółtego zeszytu" św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Czciciel s. Wandy od Aniołów. Od 4 listopada 2020 r. odpowiedzialny za życie duchowe Parafii Przemienienia Pańskiego w Białogonie. Najważniejsze publikacje: "Kamieńska ostiumiczna" (2011), "Siedem kamyków wiary" (2015), "Pedagogia w świecie literatury" (2017), "777 spojrzeń w niebo" (2018).
Wyjaśnię na początku może dlaczego taki tekst piszę… Niedługo rozpoczną się w parafiach spowiedzi wielkopostne itd. Co roku w związku z tym będzie można zauważyć w mediach atak na kapłanów, na Kościół, będzie wyśmiewany sakrament pokuty.. Zwróćcie uwagę, że tak jest co roku. Media robią wszystko nieraz żeby odciągnąć ludzi od Chrystusa… robią to konkretni ludzie. Po co? Może po to, żeby uspokoić swoje własne sumienie… nie wiem. Dlatego chciałem napisać pewną obronę księdza. Taki może nawet mały manifest… Wielu ludzi sobie nie zdaje sprawy jak wygląda życie księdza. Niektórzy myślą, że bycie księdzem to tylko same luksusy, samochód, pensja itd. Ileż to mitów krąży na temat kont bankowych księży, na temat ceny ich samochodu… nie będę nawet tego wymieniał. Jest to jakoś tak mocno wszczepione w nasze umysły, że ciężko to zrozumieć. Sam mam 17 letni samochód, który naprawdę nie jest wiele wart, ale jak przyjechałem kiedyś do szkoły to od razu usłyszałem z ust młodzieży: „Jaaa… ale ksiądz ma samochód…!!!” tak mocno to tkwi w umysłach ludzi, że nawet jakby ksiądz przyjechał „maluchem” to i tak niektórzy powiedzą, że „za drogi”. ;) Proszę by mnie dobrze zrozumiano… Ja nie twierdzę, że źle się kapłanom dzieje… Nie… pewnie aż za dobrze… i niektórzy na pewno przesadzają… mam tego świadomość… ale na Boga! Czy nowy samochód księdza może się stać powodem czyjegoś odejścia od Kościoła? No… rzeczywistość pokazuje, że niestety tak. Wiele jest spraw, które mogą razić ludzkie oko patrząc na księdza. Tylko, że nam kapłanom jest naprawdę ciężko „dogodzić” ludziom… Bo ubierze ksiądz starą sutannę, mówią: «nie dba o powagę swego stanu». Ubierze nową sutannę, zapytają: «skąd on na to ma?». Jest przystojny, powiedzą: «wodzi na pokuszenie». Jest niepozorny, zapytają: «czy naprawdę do seminarium mogą iść tylko łamagi?». Jest na dystans, powiedzą: «oschły». Pogłaszcze dziecko po głowie, powiedzą: «oho...». Nie wie, co to ipod powiedzą: «nienowoczesny». Wie, co to ipod, stwierdzą: «niechże on raczej będzie teologiem». Mówi obszerniej, skwitują: «wodę leje». Mówi krótko, powiedzą: „znowu się nie przygotował”. Jak jest młody, powiedzą: «co taki może wiedzieć o życiu?». Jak jest stary, stwierdzą: «co on wie o życiu, taki stary, teraz są inne czasy»”. Rozmaici są księża… Ale spróbujcie czasem zrozumieć. Popatrzmy z innej strony… Młody chłopak idzie do seminarium. Kończy je mając 25 lat. Niemal od razu jest postawiony na piedestale. Wszyscy mówią mu jaki ma być… A jaki ma być? No idealny! Żeby piękne kazania głosił, żeby zawsze był uśmiechnięty, żeby wszystkim pomagał, słuchał problemów innych i je rozwiązywał itd. A jak rzeczywistość wygląda? Że wielu sobie nie radzi z tak wielkimi wymaganiami. Ksiądz też ma problemy osobiste… rodzinne… Niewielu sobie zdaje sprawę jak wygląda życie księdza za drzwiami plebanii. Jak wielkie nieraz to dramaty. Jak wielu zmaga się z samotnością, depresję, duchowymi pokusami, poczuciem odrzucenia… No bo ten nasz katecheta to za gruby, nudne kazania mówi, nie ma poczucia humoru… itd… Są tacy, którzy myślą chyba, że ksiądz jest ze stali i nie można go niczym zranić i mówią wszystko, piszą anonimy, donoszą, rozsiewają plotki, pomówienia… A tak się składa, że księża to przeważnie mężczyźni bardzo wrażliwi… emocjonalni, uduchowieni. I spotka się taki młody ksiądz jeden, drugi, trzeci raz z odrzuceniem, wyśmianiem… to co robi? Zaczyna powoli odpuszczać, jego serce się robi z kamienia. Zamyka się w sobie. I tak mamy rzeczywiście niektórych księży z którymi się nie da żyć… Nie przeczę! Wiem, że tacy są… Ale czy myślicie, że oni od początku swojego życia kapłańskiego tacy byli? Oschli, grubiańscy? Nie… nie byli tacy. Zadałeś sobie kiedyś pytanie co mogło wpłynąć na twojego proboszcza, że np. jest zamknięty w sobie? A może jego serce to rana na ranie? Bo się przez całe życie spotykał z wyśmiewaniem, odrzuceniem, plotkami na swój temat, niesłusznymi oskarżeniami…? I dziś jest odpychającym, sfrustrowanym anty świadectwem… odpuścił, stwierdził, że nie warto kochać ludzi, bo tylko boli i nie chce znów z nożem w plecach skończyć. Nie chcę, tutaj nikogo bronić, ani nikogo krytykować. Wiem, że winy kleru są wielkie… że daleko nam do świętości. Że jesteśmy czasem anty przykładem... ale i wielkie są winy ludzi świeckich. Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień. Proszę tylko byście próbowali nas – kapłanów – zrozumieć. My staramy się zrozumieć was. Wyjść naprzeciw waszym problemom. Proszę: nie krytykujcie wad księdza… nie musicie też go chwalić… Bo ostatecznie nie chodzi o osobiste przymioty księdza, ale o szacunek do Jego kapłaństwa! Najgłupszym powodem jakim może być zrezygnowanie z Kościoła, spowiedzi wielkopostnej jest ksiądz - „Nie będę się modlił bo mój ksiądz to jest taki…” Wybaczcie, ale to byłaby głupota… zamykać sobie drogę do nieba przez wady (prawdziwe lub nie) księdza. Wiem, że ktoś mógł "coś" usłyszeć przy spowiedzi, że w kancelarii został żle potraktowany. Dziś w imieniu tych wszystkich kapłanów proszę Cię o przebaczenie... Ktoś napisał kiedyś, że księża są jak samoloty… codziennie tysiące ludzi bezpiecznie z nich korzysta i nikt o nich nie mówi, ale wystarczy, że rozbije się jeden i jest na ustach całego świata… Wielu jest wspaniałych kapłanów - zdecydowanie - bezpiecznie ludzi przewożą do nieba… są rozbitki… są… Ale spróbuj dziś zobaczyć i docenić tych co codziennie „latają”. Wzbijają się do nieba, męczą się, pracują byś ty mógł bezpiecznie wejść w ramiona Chrystusa. Niech nikt w tym czasie nie wmówi Ci, że nie potrzebujesz Boga, spowiedzi, Eucharystii bo księża mają wady i Kościół je ma. Oczywiście, że ma! Każdy – bo wszyscy jesteśmy grzesznikami… ale święty jest Chrystus… JESTEŚMY KOŚCIOŁEM CHRYSTUSA - JEGO CIAŁEM. Dajmy sobie żyć nawzajem bo razem wędrujemy do nieba... :)
księża są jak samoloty